Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Była mała wysepka z rosnącym na niej krzakiem, ale trzeba przejść kilkanaście metrów przez mętną wodę sięgającą Ci do pasa.
Więc tak zrobił.
Nie było to ani szybkie, ani przyjemne, ale w końcu udało Ci się stanąć na suchym lądzie. I z przerażeniem zauważyłeś pijawki przyssane do Twoich nóg.
‐Cholera! ‐ Spróbował je wyrzucić rękoma do wody.
Przy odrywaniu bolało, nawet bardzo. Z każdej rany ciekła krew i nie miałeś pewności, czy nie doszło do zakażenia.
‐Ku*wa mać… ‐ spróbował zepchnąć je mieczem, ale powoli i ostrożnie żeby nie uciąć sobie nogi.
Tym sposobem pozbyłeś się wszystkich, ale teraz trzeba było zatamować krwawienie i opatrzyć rany.
Zerwał kawałek ubrania i zabandazowal część ran.
Krwawienie po chwili ustało.
Czy na wysepce były jakieś krzaki lub drzewo?
Rośnie na niej mały krzak.
Zerwał parę plastyków i ułożył z nich mały stosik. Następnie rozejrzal się za kamieniami.
Kamień był tylko jeden.
‐Eh… ‐ Rozejrzal się za kamieniami poza wysepka.
Bagno, woda, te sprawy. Kamieni brak.
Sprawdził ponownie zwój, poszukiwał jakiejś dobrej pułapki na bagna.
Najlepszą była chyba taka, która przypominała podwodną klatkę.
Przeczytał dokładniej ten opis.
Nie było czego czytać. Robisz klatkę z drewna, wrzucasz do wody, jak coś większego wejdzie to samo się zamyka i już.
‐Eh… ‐ Spróbował zebrać materiały na pułapkę.