‐ Ale ile mamy czasu? Zdałoby wybrać się do lasu, upolować coś, a może nawet spalić miasto Elfów…
‐ Widziałem jakieś postaci w nocy, a do drzew, które oznaczyliśmy ktoś wbił strzały i narysował trupie czaszki…
‐Czyli mamy dwanaście dni na powrót, pora spalić kilka osad i puścić wszystko z dymem, tak…‐ Podniósł zatem rękę do góry i wskazał nią kierunek, w którym mieliby podążać. Zatem ruchy!‐ Powiedział głośniej i dosiadł swojego ogara idąc na przedzie drużyny.
Twoi wojacy wykonali polecenie. Słyszałeś i widziałeś uciekające przed płomieniami zwierzęta. Po dosłownie kilku minutach pojawiło się trzech Elfów. Przez dym i to, że chcieli zgasić ogień za wszelką cenę nie zauważyli Was.
Każdy z nich był Magiem Wody i nosił przy sobie bukłak z tą cieczą. Zanim padły pierwsze strzały zdążyli ugasić dwa drzewa. Bełty z kusz zabiły jednego z nich, a drugiego ciężko raniły. Trzeci zdążył postawić ścianę z wody i uciec.