Las Krathusa
-
-
-
Kuba1001
‐ Zauważyłeś go? ‐ zagadnął, po chwili milczenia, Elf Kira.
‐ Kogo? ‐ spytał zdezorientowany Krasnolud.
‐ Tak, śledzi nas już jakiś czas. ‐ odparł człowiek.
‐ Kto, ku*wa? ‐ znów zapytał, wciąż zdezorientowany, a przy tym mocno zirytowany, brodacz.
‐ Jakiś Elf, najpewniej zwiadowca. ‐ mruknął tamten i dodał: ‐ Oby obyło się bez walki. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Po kilku minutach drogi mieliście już rozbijać obóz, dopóki nie przeszkodziła Wam w tym strzała, która wbiła się w pień drzewa tuż obok głowy Kira. Trio podróżników jak na zawołanie dobyło broni, zaś Waszą grupą otoczył przynajmniej tuzin zbrojnych w długie glewie, miecze jednoręczne i sztylety Elfów, a zapewne i drugie tyle czaiło się na drzewach, z łukami, strzałami i oszczepami w gotowości. Cóż, nieciekawa sytuacja.
-
-
Kuba1001
‐ Kim jesteście? I czego tu chcecie? ‐ spytał jeden z Elfów, najpewniej przywódca zbrojnej grupy.
‐ Wędrowcami i podróżnikami, którzy przemierzają Elarid wzdłuż i wszerz. ‐ odparł Kir tak spokojnie, jak tylko pozwalała mu na to sytuacja.
‐ Brzmi to podejrzanie… ‐ zaczął inny długouchy, ale Krasnolud bynajmniej nie dał mu dokończyć:
‐ Nas, kuwa Twoja leśna mać, oskarżasz o kłamstwo, drzewojeie jeden? ‐ warknął, a później dodał, gdy zrozumiał co Elf miał na myśli: ‐ Albo o szpiegostwo?
Cóż, to w sumie nieciekawa śmierć: Zginąć za coś, czego się nie zrobiło, ale za niewyparzony jęzor prostego brodacza. -