Miasto Argent
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001//Chłopaki, spiknąć Wam postaci? :V// 
 Vader:
 ‐ Świętujemy! ‐ powiedział z radością, wręczając Ci kufel piwa i samemu popijając z własnego.
 Bilo:
 Właściwie byli tam nieliczni cywilni urzędnicy, którzy na Twój widok pierzchli, schowali się lub nic nie robili, oraz przynajmniej kilkunastu zbrojnych, sądząc po broni i pancerzu to nie szeregowych, którzy otoczyli Cię ciasnym kręgiem.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001//Sprzeczne instrukcje, penis utknął w połowie drogi.// 
 Bilo:
 Cóż, może i Ty zrobiłeś się pokojowy, ale niecodziennie taki sku*wol jak Ty wpierdzielał im się do kwatery jak do siebie, więc pewnie natarliby na Ciebie, gdyby nie głos zza ich szeregów, mówiący:
 ‐ Tak, zastałeś.
 Na te słowa całość opuściła broń, acz jej nie schowała, gotowa pociąć Cię na plasterki na rozkaz swego wodza. A przynajmniej spróbować.
 Vader:
 Spojrzał na Ciebie i zamrugał kilkakrotnie.
 ‐ Gdzie żeś był przez te kilka najpiękniejszych godzin życia nas wszystkich?
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 I zaczął się toast, idąc za Waszym przykładem, reszta też takowe podniosła.
 Bilo:
 //No to już niech będzie, ale uznajmy, że to był raz, więc teraz spotykacie się dopiero po raz drugi.//
 Facet w ogóle się nie zmienił. Ten sam pancerz w kolorach czerwonym i stalowoszarym oraz kilka złotych pasów i zdobień. Przy pasie miał miecz długi, podobno zaklęty, na plecach tarczę, niezaklętą, oraz buławę w dłoni, na pewno zaklętą. No i ten swój hełm, przez który widać było jedynie czerń i płonące czerwienią oczy.
- 
- 
 Bilolus1 Bilolus1Strażnik od swego powstania do dnia dzisiejszego nie zmienił się ani trochę… oprócz owego wielkiego czarnego młota wojennego który służył mu w bardziej pokojowych momentach jako coś na wzór kosturu na którym się podpierał. ‐ Ani trochę się nie zmieniłeś, dziecie Ellvatara.‐ stwierdził po czym od razu dodał ‐.Jednak nie jestem tu aby ożywiać stare znajomości, jestem tu aby porozmawiać o sprawach w których możesz mi pomóc. 
- 
- 
- 
 

