Heresh

[Kubeł1001]

Kuba1001

FD_God:
Udało Wam się wykonać stylowy odwrót taktyczny.
Bilo:
Nie mogłeś ich otworzyć, lecz ktoś nagle zapytał zza Twoich pleców:
‐ Co robisz w moich komnatach?

[Kubeł1001]

FD_God

‐Jeżeli mielibyśmy jeszcze raz przedzierać się przez wyłom to zdecydowanie potrzeba nam tu pomocy kogoś wyżej, tak to nie damy nic rady zrobić.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Teraz to już pewnie obsadzą ten wyłom tak, że nie nikt się nie przeciśnie. ‐ odparł Vikar.

[Kubeł1001]

Bilolus1

Odwrócił się aby spojrzeć na owego człowieka po czym w jego głowie uruchomił się proces który od wieków wprowadzał go w kłopoty.

‐ Mam na imię Znait’es’kaf, niektórzy śmiertelnicy zaś zwą mnie Strażnikiem .‐ dobiegł go najpierw normalny głos po czym zaraz usłyszał szept dobiegający go zewsząd, miał on brzmieć wręcz boleśnie ‐. A ty właśnie spróbowałeś mnie zatrzymać na co niewielu ma odwagę…

[Kubeł1001]

FD_God

‐To jeszcze gorzej, bo wtedy to oblężenie będzie trwać do czasu, aż nie zrobimy nowego lub jakoś nie przebijemy się murami.

[Kubeł1001]

Kuba1001

FD_God:
‐ Ta, ale i tak jesteśmy w lepszej pozycji od nich.
Bilo:
Stał tam bez wątpienia człowiek. W lewej ręce miał ściągnięty hełm, a w prawej jatagan o ząbkowanym ostrzu. ubrany był w przedni pancerz, pokryty dziwnymi symbolami. Dół jego opalonej twarzy, od nosa w dół, chroniony był czerwoną chustą.
‐ Miło mi to słyszeć, Strażniku. ‐ rzekł i odłożył hełm. ‐ Oczekiwałem Cię. ‐ dodał, a to stwierdzenie zbiłoby z tropu chyba każdego.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Na głód ich niestety nie weźmiemy, za to my prędzej czy później możemy przez to polec.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ W sumie racja, ale wielu bardziej martwi ewentualna pomoc od Paktu Trzech czy jeszcze kogoś innego. Podobno Drowy i Horda mają wesprzeć Barona. Podobno.

[Kubeł1001]

FD_God

‐No, nie ma to jak zagwarantować sobie sekundy spokoju, tylko po to by później zostać przez nich zdradzonym, idioci…

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Oni pewnie postrzegają to ździebko inaczej.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Nieumarłym nie należy ufać w żadnym wypadku, nikt się jeszcze tego nie nauczył…

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Pewnie pomogą im pozbyć się nas, a później rzucą się na siebie, jak młode Raptory w porze karmienia.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Raczej im do rozumu nie da rady przemówić…

[Kubeł1001]

Bilolus1

Zbiło i nawet istotę która nie miała własnej woli, nie potrafił tego okazać więc po prostu przechylił lekko głowę wpatrzony w swego rozmówcę. Jego ton pozostał tym głośnym szeptem, jednak nie był już tak głośny… i dobiegał tylko od niego.

‐ Jesteś chyba pierwszym który mnie kiedykolwiek wyczekiwał.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Bilo:
‐ Liczę, że będę też pierwszym, który to przeżyje. ‐ odparł i usiadł w fotelu. Wystrzelił płomień z prawej dłoni, a lewą wskazał Ci fotel na przeciwko.
‐ Proszę, usiądź. Chciałbym omówić z Tobą wiele rzeczy.
FD_God:
‐ Jeśli ich pokonamy, to nie będzie z kolei komu przemawiać, nie?

[Kubeł1001]

FD_God

‐Prawda, prawda… Szkoda, że straciliśmy dwójkę ludzi, wyczuwam też to, że niedługo ich spotkamy, niestety nie po naszej już stronie.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Akurat Paladynów raczej nie wskrzeszą, w ich żyłach już niemal naturalnie krąży Magia Światła.

[Kubeł1001]

FD_God

‐O tyle dobrze, ale po tej bitwie trzeba będzie odnaleźć tę dwójkę i zapewnić im jakiś pochówek.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Sam nie wiem, czy się da, nieumarli pewnie zwłoki spalą.

[Kubeł1001]

FD_God

‐O ile w ogóle je jakoś stamtąd przesuną, kto wie.