Menzoberranzan
-
-
-
-
-
Kuba1001
Po chwili zauważyłeś jakąś nader zwinną postać skaczącą po dachach, a chwilę później konwojowi więźniów i strażników drogę zastąpił okazały Trauren, opierając na ziemi swój dwuręczny młot.
‐ Ja przejmę tych więźniów. ‐ powiedział groźnym basem.
‐ Nie wydaje mi się. ‐ warknął jeden z Mrocznych Elfów i wycelował w niego trójząb. ‐ Znaj swe miejsce, niewolniku.
W odpowiedzi Minotaur zaśmiał się i uśmiechnął paskudnie.
‐ Ja nie jestem niewolnikiem.
Po tych słowach jego dwuręczny młot niespodziewanie oderwał się od ziemi i spadł z góry, miażdżąc pechowego Drowa. Chwilę później jego los podzieliło dwóch następnych, a kolejni dwaj zostali zmieceni przez cios i rozbili się na ścianie pobliskiego budynku. Jeden zginął, drugi przeżył. Ostatkiem sił dobył on lekkiej kuszy jednoręcznej i wycelował zatruty bełt we wroga, jednak nie zdążył nacisnąć spustu, bowiem z dachu spadła na niego owa postać, a był nią Trunas o czarnym futrze. Sam impet upadku oraz fakt, że jego kopyta wylądowały prosto na głowie Mrocznego Elfa sprawiły, że ten szybko pożegnał się z życiem. Minotaur podniósł kuszę i trafił za jej pomocą innego Drowa prosto w głowę. Następnie dobył dwóch szabli i ruszył do szarży na pozostałe przy życiu Mroczne Elfy. Dwójka stanęła ramię w ramię i wzniosła jatagany, by przygotować się do walki. Trunas wykonał jednak szybki wślizg i zdołał podciąć oba Mroczne Elfy, jednego zabijając, a drugiego raniąc. Wstał szybko, obrócił szablę w dłoni i wbił ją w ciało konającego wroga. Po chwili kilku ostatnich strażników zginęło z rąk tego duetu, a większy Minotaur zaczął miażdżyć łańcuchy niewolników, a drugi pobiegł ku Wam. -
-
-
-
Kuba1001
Minotaur zamknął ją za Wami i zrobiło się tak ciemno, że ledwie co oczy Worgena pomagały. Po chwili jednak Wasz Mag zapalił małą kulę ognia i zaczął Was prowadzić. Pomogło to na wszechobecny mrok, ale na smród już nie. A że jako rasa macie bardzo wyczulony zmysł węchu to jest to dla Was prawdziwa droga przez mękę.
-
-
Kuba1001
Było, lecz znosili je w milczeniu, idąc za przykładem swego wodza. Ktoś tylko raz rzucił ciche “Je*ie tu Drowem,” inni zaśmiali się cicho i dalsza droga przebiegła już w ciszy. Ostatecznie zauważyliście koniec kanałów, widać było już światło. Musi to być także poza miastem, w końcu nigdzie indziej Mroczne Elfy nie odprowadzałyby ścieków.
-
-
-
-
-
-
-
-
-