Czas na kuszę i dyskretny strzał. To… nawet plan. Przed tym jednak starał się roztoczyć dym tak, żeby ci go nie widzieli, ale on widział ich. Czyli na wysokości ich oczu, ale nie nóg.
‐ Co tam się, do cholery, dzieje? ‐ spytał jeden i dobył broni, a następnie zsiadł z konia, drugi poszedł w jego ślady, jedynie jeden został na swoim rumaku.