No to wypada i ruszyć do orka.
‐Widziałeś może wampira, zabrał się gdzieś, a ja mu miałem alkohol przynieść… Co prawda nieco to zajęło przez jakieś dziwne przejście.
‐ Alkohol? ‐ spytał, widząc flaszki w Twoich rękach. Widać, że teraz inne sprawy zeszły na inny plan. ‐ Ku*wa, jak ja dawno gorzały w mordzie nie miałem…
Spojrzał w ogóle na to jaki alkohol przytachał.
‐Cóż, zawsze można nieco wypić czekając na niego, no ale wypada też mu coś zostawić.‐ Powiedział i przysiadł czy też przystanął obok niego i odkręcił jedną z butelek.
Już sam zapach pozwolił określić, że jest to jakiś wytrawny trunek, do którego potrzeba kieliszków. Oczywiście Ork miał to gdzieś i odkorkował butelkę czerwonego wina, aby później pociągnąć z gwinta.
‐Przy okazji, w ogóle ten ich naczelnik ma u siebie jakąś zakluczoną piwnicę, która ciągnie się przez długi czas, tak samo ma tam równie długą drabinę prowadzącą w dół…
‐W sumie to poza tym, że ciągnie się ta drabina jak włosy tej słynnej królewny z wieży to jedynie tunel, do którego musiałbym wejść na czworaka, a tego już nie zamierzałem robić, nie wiem co jest dalej.
‐ Więźniowie opowiadali sobie czasem różne historie. ‐ rzucił niespodziewanie Ork, odrywając usta od flaszki. ‐ Mówili o lochach tak wielkich, że zmieściliby się tu mieszkańcy małego państwa. Ale nikt nie wiedział gdzie one są i czy w ogóle są. ‐ powiedział i wrócił do picia.