Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Dowódca Klof prawdopodobnie nie dowie się tego aż do śmierci. Ma chronić, a nie używać tego czegoś. Usiadł przy tym i przeczekał dwie godziny, zanim ponownie opuścił ruiny.
Gdy wyszedłeś, wszyscy Twoi towarzysze byli w pobliżu.
‐Coś się wydarzyło nowego?
Zaprzeczyli, jak jeden mąż.
‐Będę w lesie, chyba że ktoś mnie tutaj potrzebuje.
Znów zaprzeczyli, więc droga wolna.
Ruszył więc w głąb lasu, narobić hała… a nie, tego nie. Po prostu rozejrzeć się po okolicy, szukając miejsca na jakieś zabudowania.
Miałeś sporo miejsca wokół krypty z sarkofagiem, resztę da się jakoś wygospodarować.
Poszedł szukać gałęzi, z których mógłby wykonać prowizoryczne dachy.
Było ich wiele, w końcu to las. Niemniej, teraz wystarczy je ściąć i zatachać do obozu.
A więc to zrobił, zastanawiając się, z czego zrobi podpory.
Czyżby z drewna?
Tak. Poszukał starszych gałęzi.
Znalazłeś.
Narąbał ich i zniósł do ruin, by następnie pobudować szałasy dla swoich ludzi, by mieli sucho i spokojnie.
Gdy Twoi zobaczyli, czym się zajmujesz, pomogli Ci i w ten sposób postawiłeś rządek jedno‐ i dwuosobowych szałasów.
Przeliczył ich liczbę, a następnie prostym wzorem sprawdził, czy dla wszystkich starczyło.
Starczyło.
‐Powoli będziemy musieli tu sobie robić cokolwiek, byleby tylko dało się tutaj normalnie funkcjonować.
‐ Ciężko normalnie funkcjonować, gdy jest się przykutym przez klątwę do jednego miejsca. ‐ mruknął jakiś żołnierz.