Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Mag i rycerz ruszyli za Tobą, poza nimi szli też członkowie obstawy rycerza w liczbie pół tuzina zbrojnych. Wszyscy znów trafiliście do Waszego obozu, gdzie nowi przybysze wzbudzili spore zaciekawienie.
A on dalej, choć pozostał w stanie gotowości.
O dziwo, tamci nie szli, lecz się zatrzymali, oglądając okolicę.
‐Noclegi od trzydziestu złota wzwyż, dopóki ja tu jestem ze swoimi ludźmi. Idziemy do sarkofagu?
‐ Po co Wam złoto, jeśli nie możecie się stąd ruszyć? ‐ spytał jeden z żołdaków rycerza.
‐To był żart.
Skinął głową, bo najwidoczniej nie załapał. Za Tobą zaś, w kierunku sarkofagu, udał się tylko rycerz i Mag.
A więc do sarkofagu trzeba pójść i podejść.
I zrobili to, choć zachowali bezpieczną odległość, w końcu obcowali z przedmiotem zaklętym.
No cóż, sarkofag był przed nimi, więc nie musiał ich więcej prowadzić. ‐Oto cały on.
‐ Co jesteś nam w stanie o nim powiedzieć? ‐ spytał rycerz.
‐To, co mówiłem już tobie.
‐ W takim razie chodźmy. ‐ powiedział, kierując się do wyjścia. ‐ Jemu lepiej nie przeszkadzać. ‐ dodał, aby wyjaśnić, wskazując na Maga.
Kiwnął głową i opuścił ruiny.
Tam zaś świta rycerza i Twoi podopieczni mierzyli się nawzajem spojrzeniami, gotowi rzucić się na siebie w razie czego.
C3nił sobie gotowość do akcji, więc nie przeszkadzał im.
W końcu Mag opuścił miejsce spoczynku sarkofagu, aby później podejść do rycerza i wymienić z nim skrycie kilka słów szeptem.
Czekał na skutek.
Skutek był taki, że skinęli sobie głowami, i wskazali, abyś przyszedł.
Podszedł do nich.