Galera "Czarny Jastrząb"

[Kubeł1001]

FD_God

‐Oby, kapitanie, oby. Z resztą i tak wam będę tam towarzyszyć.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Kiwnął głową i ruszył w dół, by sprawdzić jak idą prace.

[Kubeł1001]

FD_God

On takowego zadania nie miał, więc dalej krążył po pokładzie rozglądając się czy coś złego przypadkiem się nie dzieje.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Teraz już cisza i spokój.

[Kubeł1001]

FD_God

Skoro jest spokojnie to postanowił poczekać aż na statku zostanie załatana dziura.

[Kubeł1001]

Kuba1001

W końcu wrócił kapitan z marynarzami. Wszyscy z bronią w ręku i pancerzach.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Czyli ruszamy.‐ Stanął tak obok kapitana czekając aż wyruszą na ląd.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Wyruszyli zostawiając obstawę na statku.

[Kubeł1001]

FD_God

Nie czekał tam tylko zwyczajowo ruszył za nimi.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Dobiliście do brzegu, a tam pusto, głucho i nieco straszno.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Ciężko spodziewać się gromkich owacji. Starajcie się usuwać z drogi tylko tych co walczą.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Nie było to problemem, gdyż nikt nie chciał walczyć. Lecz dla bezpieczeństwa wojacy ustawili się w kwadratową formację, chroniąc siebie i łuczników oraz kuszników w środku przed atakami wroga. Jeśli takie nastąpią.

[Kubeł1001]

FD_God

Ruszył razem z szykiem, jemu do obrony wystarczyły tylko karwasze.

[Kubeł1001]

Kuba1001

I cały czas spokój. Nic nie przeszkadza w wędrówce do pałacu króla wysepki.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Wyczuwam jakbyśmy mieli wpaść w pułapkę. A ty, kapitanie?

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Też podejrzewam taką opcję, ale raczej schowali się w pałacu.

[Kubeł1001]

FD_God

‐Może swojego króla nie mogą unieść z tego tronu, kto wie. Trzeba będzie się go pozbyć.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Dokładnie. Poza tym niektórzy chłopcy zadurzyli się w miejscowych pannach lub na odwrót i boją się, że król każe je zabić. Mają dodatkową motywację do walki.

[Kubeł1001]

FD_God

//Niech się bardziej o AIDS boją.//
‐Zawsze to jakiś powód do walki, no to szybko to załatwmy.

[Kubeł1001]

Kuba1001

//Pójdę im na rękę i uznam, że czegoś takiego tu nie ma :V//
Zbliżyliście się do pałacu. Wrota zabarykadowano wszystkim co było pod ręką i stał tam tuzin strażników ‐ po sześciu na jedną stronę. Sześciu z łukami i tyle samo z włóczniami i tarczami. Stali gotowi do walki. I pewnie do śmierci.