Ponownie poszukał wolnego stolika, i jeśli taki znalazł to przysiadł sobie przy nim . Wygodniej usiadł, zdjął kapelusz i położywszy go na stole zaczął oglądać się za karczmarzem .
Postawił przed Tobą piwo i ruszył po owego dzika.
Po chwili przyniósł Ci całkiem sporą sztukę, dokładnie upieczoną i polaną sosem, nadal ciepłą i z brakującą tylną nogą.