‐ Najbliżej jest do miasta Bared, ale to małą mieścina więc nie wiem czy znajdzie się tam ktoś kto by się tym zajął. Ale to kilka godzin drogi stąd. A większe miasto Istery jest dwa dni z drogi stąd, ale tam na pewno znajdziemy jakiegoś kamieniarza.
‐ A w sumie… masz racje wójcie . Ruszę dniem, ja będę się w takim razie żegnał bo ta walka mnie zmęczyła, a i zjeść cosik by się przydało .‐ powiedział podchodząc do drzwi ‐.
Kazimierza zawsze zastanawiało jak jego ludzie którzy mieszkają w jednej z najmroźniejszych części świata potrafią tu cokolwiek wyhodować… ale cóż… jeśli potrafią to niech to robią .
‐ A sprzęt górniczy nie jest potrzebny ?‐ przystanął‐.
‐ To każ mi jeden wóz do moich piętnastu ludzi dostawić .‐ powiedział wychodząc i idąc do swojego domu, gdy trafił na miejsce poszedł do swego pokoju zapominając o kolacji i zasnął ‐.
‐ Do widzenia wójcie, do widzenia ja spać idę bo dzisiaj zamęczonym . Szlachcic wolnym krokiem poszedł do domu a gdy tam trafił zapominając o kolacji położył się spać .
Gdy rano otworzył oczy i podniósł się ubrał szaty na końcu przy szacie zawiązał swój ozdobny pas i przewiesił przez niego szablę oraz czekan pułkownika . Gdy był gotów wyszedł z domu psa zostawiając sługom i ruszył w stronę bramy .
Zaczęli rozbijać namioty, ale wiatr nie ułatwiał tego. Z czterech namiotów straciliście dwa. Pozostałe udało się jakoś rozbić, ale musieliście siedzieć po osiem chłopa w jednym.