‐ Uhh…gdyby nie to że nie chcę żony Pani Wiesia byłaby ideałem .‐ stwierdził wstając i ubrawszy żupan zarzucił jeszcze kontusz po czym ruszył do jadalni siadając na swoim miejscu ‐.
Zauważyłeś, że drwale również siedzą na miejsc i objadają się już smażonym mięsem. Natomiast jeden ze służących postawił przed Tobą wielki talerz z jajecznicą i boczkiem. Później doniesiono też pomidory, chleb, masło i sól. Oczywiście nie zapomniano o piwie.
‐ Jesteśmy profesjonalistami. Nie potrzebna nam pomoc. ‐ stwierdził jeden z drwali.
‐ Dziś wytniemy potrzebną ilość drewna, a jutro postawimy palisadę.
‐ Oczywiście . Ale w razie co uciekajcie, nie chcę żeby ta bestia was dopadła już pierwszego dnia . Jak dostrzeżecie coś podejrzanego wołajcie po mnie.
‐ Wydobycie idzie jak zwykle. Wydobywamy głównie kamień, granit i węgiel. Wszystko można sprzedać i może starczy na dodatkowe wózki i górników. ‐ powiedział Bob odrywając się od pisemnych obliczeń.
Będąc przed drzwiami domu wójta usłyszałeś głośną rozmowę.
‐ Nic nie mogę obiecać. Nie wiem jak zareaguje. ‐ mówił wójt.
‐ Mam to gdzieś. Daj nam piwa i wtedy pogadamy! ‐ zakrzyknął jakiś basowy głos.