Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ No dobra… Wchodź. ‐ rzekł strażnik i pozwoli Ci wejść do osady.
A więc wszedł do niej.
No i wszedłeś. Czyżby pora na dzieło zniszczenia?
‐Trzeba będzie zdobyć jakąś placówkę, rozkład patroli oraz spis ludności
Pomyślałeś to.
A teraz tego szukał.
Zależy co rozumiał przez “placówkę,” a reszty nie dostanie od karczmarza.
Dom, chata, lokal w barze…
Domów czy chat wolnych nie ma, mógłby zakwaterować się u jakiegoś wieśniaka. Albo kupić pokój w karczmie, ale wyjdzie na jedno i w przypadku drugiej opcji zerżną z niego więcej kasy.
///Procentowe szanse na wymordowanie obrońców wioski?
//Że teraz, że tu i że sam?//
//Tak :V///
//Bez kostura, broni, sam, na około pół setki strażników i jakiś tuzin wyjebistych najemników? Daję Ci maksymalnie dziesięć procent szans.//
////Ok. Przeszedł się jeszcze po czymś, co mogło pełnić rolę rynku, a następnie po całej wiosce, zapamiętując uzbrojenie strażników.
Zrobiłeś to, ale nie bez ściągania na siebie ciekawskich spojrzeń tychże strażników lub mieszkańców wioski.
Po skończonym “spacerze” udał się w stronę wyjścia z miasta.
Przeszedłeś przez bramę bez problemu, aż jeden ze strażników zapytał: ‐ Jak tam handel?
‐Nidź. No tłudno, mosze kiedy indzej.
‐ Aha. To szerokiej drogi życzę.
‐Dzęki. Ruszył w przeciwnym kierunku od wieży. Jak był już wystarczająco daleko od wioski wykonał szeroki łuk i wrócił do siebie.