Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Kiwnął z zadowoleniem. ‐Dobrze… pozostaje nam czekać na wsparcie.
Nikt nie odpowiedział, ale pewnie masz rację.
Obserwował okolicę.
Spokojnie. Ptaszki śpiewają, słoneczko świeci, a Orkowie niezmordowanie karczują kolejne połacie lasu w pobliżu zamku.
Niech skończą. Mają pozwolenie na budowę pułapek na krasnoludy.
Pułapki mogą stawiać, ale w najbliższej okolicy zamku, bo do osady już coraz ciężej się dostać.
I niech tak zrobią.
Ustawili doły wypełnione naostrzonymi patykami wokół drogi do zamku.
‐Dobrze… Jaki zasięg mają katapulty wybudowane przez orki?
Na pewno kilkanaście metrów, bo tyle wyszło na próbach. Ale pewnie jest znacznie większy.
Na ile metrów możemy umieścić katapulty od osady krasnoludów?
Najlepiej w lesie, by ich nie zauważyły. Ale ten kurczył się z dnia na dzień przez wyprawy drwali.
‐Mam plan… tylko czekać za wsparciem.
Byłeś sam i nikt nie odpowiedział na tę uwagę. Znowu.
‐Zaczynam mówić sam do siebie, to takie urocze.
‐ Yyy… Panie? ‐ zapytał Rufus stojąc w otwartych drzwiach.
‐Tak Rufusie?
‐ Katapulty gotowe. Pułapki też.
‐Ile ich mamy?
‐ Trzy, panie? Ma być więcej?