Miasto Axer
-
Kuba1001
Blok się powiódł, tak jak zresztą wszystko i Twoja klinga wbiła się głęboko w czaszkę Nieumarłego, a ten po chwili rozsypał się na pojedyncze kości. Jednakże w tym czasie drugi Szkielet zdążył wstać i ponownie zaatakował, a miejsce tego zniszczonego zajął ostatni. Ci dwaj działali o wiele bardziej zsynchronizowanie, gdy pierwszy wykonał zamach na wysokości Twojej szyi, chcąc poderżnąć Ci gardło albo odciąć głowę, drugi trzymał miecz w pogotowiu, w pozycji obronnej, gotów parować ciosy, które wymierzysz w niego lub jego kompana. Choć sam nigdy nie widziałeś żadnych Nieumarłych w akcji, to z opowieści, które usłyszałeś, nie wynikało, aby walczyli tak dobrze, zgodnie i efektywnie.
-
-
Kuba1001
Strąciłeś czaszkę Nieumarłego, która potoczyła się gdzieś w mrok tuneli. Jego bezgłowe ciało upadło chwilę później i rozpadło się na pojedyncze kości. Również drugiego oponenta trafiłeś, ale ten cios nie zrobił na nim wrażenia, nie miał przecież narządów wewnętrznych, które mógłbyś w ten sposób uszkodzić, więc przekrzywił nieco czaszkę, jakby zdziwiony, i również Cię pchnął, celując w okolice pach czy żeber.
-
-
-
//Ekhem.//
-
Dużo Burgundów zabili? Jeśli tak, to wezmę ich łup. Dostanę za te głowy niemało pieniędzy. Nie wiem co myśleć o kościotrupach, mało wiem o nekromancji i tym podobne. Może to szkielety krasnoludów pracujących w tej kopalni? Zgłoszę to gildii górniczej. A czy te szkielety miały jakieś ładne miecze?
-
Dużo Burgundów zabili? Jeśli tak, to wezmę ich łup. Dostanę za te głowy niemało pieniędzy. Nie wiem co myśleć o kościotrupach, mało wiem o nekromancji i tym podobne. Może to szkielety krasnoludów pracujących w tej kopalni? Zgłoszę to gildii górniczej. A czy te szkielety miały jakieś ładne miecze?
-
Burgundy były zbyt zmasakrowane, aby odzyskać z nich choćby głowy, co sprawiało, że nie wyciągniesz zbyt wiele złota z wysiłku Szkieletów, chyba że zabierzesz i sprzedasz gdzieś ich miecze, a Axer pewnie będzie wielu chętnych, roi się tam od wojska, Milicji i najemników, ale trzeba mieć na uwadze, że to raczej słabe ostrza, które wykułby choćby byle czeladnik w kuźni, więc więcej, niż pięć lub dziesięć sztuk złota za jeden nie wyciągniesz. Gdy przyjrzałeś się bliżej Szkieletom, miałeś pewność, że nie należą do Krasnoludów, ich budowa była za mało krępa, jak na Krasnoluda, to prędzej ludzie, zwłaszcza jeśli brać pod uwagę wysoki wzrost, około metra siedemdziesiąt, żaden Krasnolud nie osiągnął nigdy takich gabarytów.
-
W takim razie ruszyłem z powrotem na powierzchnię zabierając głowy burgundów. Jeśli dałem radę unieść też miecze, to również je wezmę. Mogą przydać się do naprawy moich obecnych mieczy.
-
//Nie wnikam jak niby chcesz naprawiać miecz mieczami, zwłaszcza że Twój oręż nie jest uszkodzony, ale okej. No i nie dam Ci tak łatwo odpuścić tej fabuły, za długo ją układałem.//
Pokonując labirynt tuneli w poszukiwaniu wyjścia na powierzchnię, dotarłeś do zwłok najemnika, swoistego drogowskazu na rozwidleniu. Co ciekawe, z korytarza, którym nie poszedłeś, usłyszałeś kolejne kroki i chrzęst kości, co mogło oznaczać jedno: Więcej Szkieletów.
- Szybciej, bando leniwych pomiotów! I tak za długo tu zabawiliśmy, a trzeba nam wracać do naszego pana! Kończcie i wracajmy wreszcie na powierzchnię, obmierzły mi już te niskie tunele.
Ktokolwiek to był, nie mógł być Szkieletem, ale zapewne to do nich kierował swoje słowa. -
//nie wiem czy tak się w ogóle da, ale myślałem o rozłożeniu miecza na materiały i użycie tych materiałów do naprawy miecza, ale to nie jest jakoś specjalnie ważne//
-
//Musiałbyś stopić wszystkie ostrza, co finalnie dałoby gorszy efekt, bo stal, którą wykorzystano w mieczach Szkieletów, jest o wiele gorsza od tej, z której jest Twój oręż, więc ten finalnie stałby się bardziej podatny na złamania czy stępienia.//
-
//piszę ten odpis trzeci raz na wk*rwie bo strona mi ni z dupy ni z pietruchy resetuje się wraz z wiadomością//
Tym razem nie ryzykowałem i nie próbowałem dogadać się z nieznajomi. Położyłem miecze na ziemi uznając, że jednak się nie przydadzą i pobiegłem w stronę wyjścia, aby zdążyć przed szkieletami.
-
Szkieletów musiało tu być dużo i chyba miały jakieś ważne zadanie, sądząc nie tylko po słowach, które usłyszałeś w tunelu kopalni, ale i widoku, jaki zastałeś na zewnątrz: Wejścia, którym się tu dostałeś, strzegło ośmiu kościanych wojowników. Choć nie są pewnie o wiele lepsi od tych, których pokonałeś, to jednak nawet zabijając kilku z zaskoczenia, prawdopodobnie nie zdołasz pokonać wszystkich i prędzej czy później jeden z nich wbije Ci mieczy czy włócznię w ciało, abyś dołączył jako nowy rekrut do ich armii żywych trupów lub wystygł na smaganej wichrem górskiej ziemi Krasnoludów.
-
O k*rwa. No i co ja teraz zrobię. Zabić się tak łatwo nie dam, na pewno muszą być inne wyjścia w tej kopalni. Gdzie mogłem się teraz udać?
-
Na dobry początek? Znowu do kopalni, bo jeśli tamci Cię zobaczą, to albo podniosą alarm, albo zwyczajnie spróbują Cię zabić i pewnie im się uda. Tam będziesz mógł w miarę spokojnie wszystko przemyśleć i poszukać innej drogi ucieczki z tego miejsca, bo faktycznie, powinno być jeszcze minimum jedno wyjście. Tylko że krasnoludzkie kopalnie to prawdziwe labirynty, w tych tunelach łatwo się zgubić i zginąć, nawet jeśli nie ma się Szkieletów i Burgundów do pomocy.
-
W takim razie udałem się w bardziej ustronne miejsce. Wygląda na to, że muszę szukać innych wyjść i jest to jedyna droga ucieczki. Muszę się też zastanowić nad tymi szkieletami. Co one tu robią? Kto nimi rządzi? Dużo pytań, a mało odpowiedzi. Być może planują atak na Axer? Jeśli tak, to czuję się zobowiązany zaalarmować miasto o nadciągającym zagrożeniu. Gdzie teraz mogę pójść?
-
Przez fakt, że znałeś tylko jedne wejście, i zaraz wyjście, to równie dobrze gdziekolwiek, bo jakieś inne muszą być, inna sprawa, że nie masz pojęcia, gdzie. Chyba że spróbujesz śledzić Szkielety i tamtą osobę, która im rozkazywała, może oni też się tam udadzą?
-
Spróbuję ich śledzić, byle ostrożnie i trzymając się bezpieczniej odległości.