Czat
-
Kazute
Kochałam Cię. Próbowałam Cię wspierać. Tak bardzo, że aż płakałam po kątach obwiniając siebie, że nie potrafię Ci pomóc. Pewnych rzeczy o Tobie nie wiedziałam. Potrafiłaś mnie wku*wić, ale to wybaczałam. Przez Ciebie przez wiele tygodni miałam pogłębioną depresję, nie mogłam normalnie żyć. A zraniłam Cię, stosując terapię szokową, gdyż niektórzy właśnie tego potrzebują, by się podnieść. Przepraszałam wiele razy za swoje słowa i czyny, ale Ty to miałaś w dupie. Nie docierało do Twojej podświadomości. Ostatnim razem pisałam, że byłam w depresyjnym nastroju, bo nie wiedziałam, czy wybaczając Ci robię słusznie, czy moje serce nie zostanie ponownie złamane. Postanowiłam tak dla naszego wspólnego dobra, wierząc, że z terapeutą uda Ci się wyjść z gówna znanego jako depresja i żyć szczęśliwie, nawet jeśli beze mnie. Nie mówiłaś mi na bieżąco, że próbując Cię pocieszyć tylko pogarszałam Twój stan, zachowując się jak ksiądz. Nie, musiałaś poczekać 1.5 roku, by szambo wyje**ło. Uwierz mi, jesteś wspaniałą osobą, utalentowaną, z oryginalnym charakterem. Ale Twoja depresja powodowała u mnie jeszcze większego dołka. Wszystko, co robiłam, robiłam to dla wspólnego dobra. Ale okazało się, że umarłaś. Osoba, którą znałam, umarła w środku. Zostałaś pożarta przez demona depresji.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-