Beach City

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Dzień jak co dzień, te robaki biedaki wiodą dwoje nudne życie i nie potrafią nawet przez pryzmat swojej biedoty dostrzec wyczepistości króla dzielni i go ignoruje.

[Andreas D.]

Woj2000

Westchnął. Poprawił sobie apaszkę i zaczął się zastanawiać, po co w ogóle zmarnował ropę, by tu przyjechać.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Kiedy tak się zastanawiał, usłyszał i odczułnnadchodzący zza jego pleców gwałtowny huragan.

[Andreas D.]

Woj2000

Poczuł to. Ze strachu szybko otworzył auto i zamknął je na cztery spusty, by przeczekać zagrożenie. Może i był super, ale nie jest głupi.
-O nie, żaden huragan nie zniszczy mojej stylówy! - powiedział głośno, siedząc w samochodzie.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Och. Dość niefortunnie postanowił się ochronić, ponieważ chwilę po tym jak usiadł w swojej bryce, coś uderzyło z impetem w jej tył i aktywowała poduszkę powietrzną z wiadomymi skutkami.

[Andreas D.]

Woj2000

Zaklnął szpetnie, gdy poduszka udezyła go w jego twarz. Przez chwilę wił się z bólu, jednak na szczęście nie złamał nosa. Już miał wychodzić zwyzywać debila drogowego, jednak najpierw odwrócił się na siedzeniu, by zobaczyć, co uderzyło jego ścigacza.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Trudno powiedzieć. To coś walnęło tak mocno, że blacha się stopiła i jedyną częścią samochodu, która jest obecnie w jednej części, jest właśnie przód samochodu, przez co Kevin musi wyjść i dopiero zobaczyć sprawcę tej tragedii.

[Andreas D.]

Woj2000

Kevin powoli tracił swój luzacki rezon. Ten samochód był drogi i musiał długo dębić na niego hajs od rodziców, by móc go dostać.
-* Oni mnie za to zabiją* - myślał zaniepokojony - Ale co mogło stopić metal?
Powoli otworzył drzwi i wyjrzał przez szczelinę.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Wciąż nie widać tego nieznanego czegoś co zrobiło z jego samochodu kisiel. Najwyraźniej musi wyjść w całości i pójść na tył samochodu. Co mu za różnica, albo to coś go zabije albo rodzice go zabiją.

[Andreas D.]

Woj2000

Zrobił wdech, przygotował się mentanie i z całej pety otworzył drzwi, po czym agresywnie wyszedł z samochodu, kierując swoje ciało na zmasakrowany tył auta.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Na środku wygiętych zwłok jego auta leży na boki ona:

[Andreas D.]

Woj2000

Odruchowo już chciał do niej iść z łapami, by dać jej nauczkę za zniszczenie je auta, jednak się powstrzymał. Żaden człowiek nie stopiłby karoserii. Zamiast tego postanowił podejść bliżej.
-Ej, dziwna babo! - krzyknął, spoglądając na nią, gdy do niej się zbliżył.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Dziwna baba powoli wstała i się otrzepała z resztek samochodu.
-Co?-odpowiedziała tak jakby nigdy nic się nie stało, a samochód Kevina był zdolny do użytku.

[Andreas D.]

Woj2000

-COŚ TY SOBIE MYŚLAŁA?! SKASOWAŁAŚ MI BRYKĘ! - powiedział wściekły, po czym złapał ją za ramiona i odwrócił w stronę wraku - ZOBACZ CO ZROBIŁAŚ!

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Lapis spojrzała samochód, a potem odwróciła głowę w stronę Kevina.
-Tak, rzeczywiście. Przepraszam?

[Andreas D.]

Woj2000

-Przepraszam?! PRZEPRASZAM?! - ryknął - TY WIESZ, ILE TO KOSZTOWAŁO?! JAKBYŚ STANĘŁA POD LATARNIĄ, TO PRZEZ STO LAT KUWIENIA SIĘ BYŚ MI ZA TO NIE ODPŁACIŁA, TY NIEBIESKA DZ***!

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Dziwna baba się zdenerwowała i spoliczkowała Kevina z siłą rosłego mężczyzny.
-ZAMKNIJ SIĘ!

[Andreas D.]

Woj2000

Prawie stracił równowagę. Złapał za bolące miejsce i patrzył się na nią. W życiu nie widział niebieskiej kobiety. Ładne kobiety, brzydkie kobiety, kobiety będące połączeniem dwóch bachorów - tak. Ale nie niebieską.
-Kim ty w ogóle jesteś, co? - zapytał się, wciąż zdenerowany. -

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Dziwna baba się ciągle strzepuje ze złomu.
-JESTEM LAPIS LAZULI!-krzyknęła zezłoszczona.

[Andreas D.]

Woj2000

-Jak ten kamień? - powiedział, po czym mimowolnie się zaśmiał - Od jubilera uciekłaś, skarbeńku?