Beach City

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Mechanik patrzy raz na Kevina raz na samochód.
-To… Ile ty samochodów zezłomowałeś?

[Andreas D.]

Woj2000

-Dwa. Ale z jednego mogę się wymigać, bo jego skasowane szczątki ktoś zarąbał. Ale z tej starej terenówki już nie, bo to ojcowa. - wyjaśnił, po czy dodał głośniej - Biała, wychodź z auta!

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Diamencik wyszedł z samochodu i się uśmiecha.
-Dzień dobry panu.
Mechanik:
-Tak, tak, dzień dobry…-zbliżył się bardziej do Kevina i szepnął-Skąd masz tego bachora?

[Andreas D.]

Woj2000

-Jedna z dziwniejszych rzeczy w tym dniu. - mówi podobnym szeptem - Wlazł mi do chałupy jak do siebie i powiedział, że został adoptowany. Do tego rozwaliła mi żyrandol.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Co? Bachor włazi Ci do chałupy, a ty go przygarniasz?

[Andreas D.]

Woj2000

-Gdyby to było takie proste, kumpel. To nie jest zwykły bachor. To jakieś dziwne coś. - mówi ,konspiratorskim" tonem głosu godnym Ronalda.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Ech. Nie wnikam. Po prostu zostaw mi ten samochód, a ja zrobię co mogę, twój ojciec nie raz mi go dawał.

[Andreas D.]

Woj2000

-Dobra, mogę zapłacić z góry. - powiedział, wyciągając z kieszeni portfel, kartę kredytową i worek ze złotymi monetami po dziadku. - Dzięki bardzo za krycie mi dupy. Ojciec by mnie zabił, gdyby to zobaczył.
Po czym na chwilę odwrócił się, by sprawdzić, co tam robi źródło jego nieszczęść.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Diamencik nie za bardzo się przejmuje fizycznymi problemami i uśmiecha do Kevina popijając Mirindę podczas siedzenia na masce samochodu.

[Andreas D.]

Woj2000

Westchnął ciężko i wyłożył na stole warsztatowym plik banknotów oraz wysypał z woreczka garść szczerozłotych dwudziestodolarówek.
-To powinno spokojnie wystarczyć na naprawy.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

M:
-Starczy, możesz iść. Zadzwonię jak coś.

[Andreas D.]

Woj2000

-Stary, jeszcze ci się jakoś za to odwdzięcze! - krzyknął uradowany, po czym zawołał do istotki - Biała, chodź tu!

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Diamencik podchodzi Kevina.
-Tak, proszę pana?

[Andreas D.]

Woj2000

-Idziemy stąd. Pożegnaj się z panem. - oznajmił, pokazując na kumpla.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Do widzenia!-Diamencik pomachała rączką wystawioną spod peleryny.

[Andreas D.]

Woj2000

Kevin pożegnał się z kumplem i razem z Diamencikiem postanowił pochodzić po mieście w poszukiwaniu swojego Himitsu. Jednocześnie zastanawiał się, co mogł zwolnić ręczny w samochodzie ojca.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Hmm… Trudno powiedzieć. Diamencik się do niego przytuliła i wtedy zwolnił się ręczny.

[Andreas D.]

Woj2000

-,Czyli znowu ona. To chyba moje przekleństwo od losu za to, jaką wredną mendą byłem" - myślał sobie, po czym zaczął nieświadomie robić rachunek sumienia.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Tak jak teraz myśli, to chyba złamał wszystkie przykazania Boże poza “Nie zabijaj”.

[Andreas D.]

Woj2000

Poprawka. Nie pożądał również żony bliźniego swego, ale to chyba tylko dlatego, że żaden z jego znajomych jeszcze nie jest skory do żeniaczki.