Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Lapis ma taką minę: -Niby dlaczego?
Bo sam nic nie zdziałam! Wy jesteście z kosmosu, wy się na tym znacie! Tylko wy możecie mi pomóc! - Błagał.
Lapis: -Niby dlaczego mamy robić cokolwiek, skoro ty na razie nam nie pomogłeś? Poza tym, nie mam zamiaru znowu zostać więźniem…
Załatwiłem Connie kolegę do szermierki…- Odpowiedział, po czym nic innego nie przyszło mu do głowy. Zupełnie opadł zaraz u stóp Lapis.
Arrow zaskoczył Lapis tym nagłem padnięciem do jej stóp. -Co… Co ty robisz?
Nie do jej stóp. Po prostu czuł się tak beznadziejnie, tak źle, że jedynie upadł na twarz i nie miał psychicznej siły by wstać. Nie widać? Leżę i beczę. -
Nie do jej stóp. Po prostu czuł się tak beznadziejnie, tak źle, że jedynie upadł na twarz i nie miał psychicznej siły by wstać.
Lapis przy nim kucnęła. -Naprawdę nie mamy statku. Kiedyś mieliśmy Rubinowe Oko, ale je straciliśmy…
A wasze koleżanki też nic nie mają? Może chociaż coś.uszkodzonego, ja mogę jej szukać w czymkolwiek! - Zaparł się.
-Hmmm… Chyba mam pomysł. Może Perydot coś zbuduje z resztek statku wojennego? Ale to może być BARDZO niebezpieczne, taki statek na pewno nie mógłby być wytrzymały.
Ale poleci, tak?! - Podniósł się, z nową nadzieją.
Lapis: -NIE WIEM! Nie każ mi odpowiadać na takie pytanie!
Trzeba spróbować! Trzeba spróbować! - Czym prędzej wsiadł na motocykl i popędził do domu Stevena.
Lapis bierze Jacka i za nim leci.
// www.grupy.jeja.pl/topic,63991,domek-stevena.html
//Bierze Jacka i chyba zły link dałeś najpierw
//1. Kurde, szybki jesteś, że to zauważyłeś ;-; 2. Cały czas mylę tą dwójkę //
Zdepresjonowany, ale też zdeterminowany Arrow dotarł do sklepu i zaparkował motocykl. Wszedł do środka, rozglądając się za długoterminową żywnością.
Jest kilka konserw rybnych i mięsnych.
Włożył je do koszyka, do tego jakiś scyzoryk, kolejną wodę i dwa bochenki chleba. Właśnie! Czy w sklepie był dział ogrodniczy?
Ależ tak, to sklep wielobranżowy.