Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Ku*wa!- krzyknęła i poderwała się wyżej.
Wciąż nic, poza samym faktem uniesienia się.
Spradziła ziemię pod sobą, jak to wygląda. Piloci Luftwaffe wspominali o tym sposobie nawigacji.
Wygląda na nietkniętą ręką człowieka.
Chodzi o ukształtowanie terenu. Włączyła sprawdzanie teneru, a następnie porównała z bazą map na QuinJecie.
Wychodzi na to, że Felice znajduje się na jakiejś amerykańskiej prerii.
-Dobra… Czyli pozostał oryginalny kurs… - dalej nim leci. Przełożyła system nawigacyjny na mapy oraz odnajdywanie terenu.
System wciąż się zachowuje, jakby satelity nie istniały.
//Na chłopski. Czujniki nieustannie badają tener pod QuinJetem, a następnie sprawdzają na mapie topograficznej miejsce, w którym się znajduje.
// Przez 6000 lat teren trochę się zmienił.
//Trochę, ale nie z bardo. Większość punktów topograficznych się nie zmieniła.
//Hmmm… No dobrze. Trudno mi tą lokacje opisać dokładniej niż preria na której obecnie znajduje się Arrow, ale w przeszłości.
Leci dalej ustalonym kursem do okolic Waszyngtonu.
Hm… Tak, leci.
Sprawdza na mapie, co powinna teraz mijać.
Teraz powinna minąć miasteczko o nazwie Good Springs. Nie ma go…
-Choroba… Chyba jestem w przeszłości… Ku*wa, co ja Strange’owi zrobiłam?!
Lub innemu Doomowi, co nie ma nic lepszego do roboty!
Właśnie. A może to sprawka Tesseractu? Einstein mówił, że czas i przestrzeń są nierozerwalnie powiązane… A skoro Tesseract umożliwiał podróże miedzygwiezdne…
… To czemu nie podróże w czasie?