Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Mi powiedziano, że ludzie będących innej narodowości należy zabić. Pod koniec wojny zrozumiałam, że to była propaganda. Pranie mózgu. Warunkowanie. Chcieli, byk tak myślała. Bym straciła wiarę.
Lapis się głęboko zamyśliła.
A ona się rozgląda po okolicy.
Las, drzewa, kamienie, mech.
Dzisiaj chyba zasiała ziarno zwątpienia.
A jutro kto wie? Może wyrośnie pęd albo całe drzewo?
-A mury rosły, rosły, rosły i pigrzebią stary świat…
-Słucham? - spytała się Lapis wyrwana z zamyślenia.
-Jeden artysta z czasów przyszłych tak śpiewał.
-Ach, rozumiem. A powiesz mi do czego służy taka mała czarna cegiełka z powierzchnią z jednej strony trochę jak lustro?
-Chwila, co? Pokaż mi, o co chodzi.
Lapis wyciągnęła z kieszeni telefon Felice i go jej pokazała.
-To jest telefon. Służy do komunikacji na fale radiowe. I na dalekie odległości. Bezprzewodowo.
-Czy to normalne, że ktoś do ciebie dzwonił chociaż jesteś z przyszłości?
-Jaki numer? - zapytała się idąc w jej kierunku.
-Przyjaciel.
-Daj mi. - po czym pokazała dłoń. Czyżby Zola?
Kto wie? Ale… Jak by zadzwonił do przeszłości? No ale to w końcu Zola… Lapis podała Felice telefon.
A ona odebrała i dała na głośnomówiący.
Odezwał się dobrze znany mechaniczny głos. -Zawsze chciałem się wybrać na wycieczkę krajoznawczą.