Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Treściwego. Zielonego nie będzkw jadł.
Racja. Dorwał porządny kawałek mięsa. Kucharze się pieklą i zastanawiają jak działa latające mięso.
A on spierdziela do wentylacji. Musi zjeść w pokoju.
Racja, lepiej nie wkurzać tych wielkoludów.
No to co, tupta tymi nóżkami z tym kawałem mięcha.
Tatuś byłby dumny w cholerę.
Jest w wentylacji, tak?
Ale tatuś, czy ty?
No smok, a kto?
A no tak. Owszem, jest w wentylacji.
Polizał się i zaczął jeść. Ale jest głodny…
Głodny jak Fenrir!
Ciekawe, że tata o nim czasem wspomina. Ale je tak czy siak. Musi jeść.
Musi jeść, inaczej zdechnie z głodu… Cholera, bogini śmierci nie żyje, a musiałby zginąć z bronią w ręku, żeby trafić… Do Asgardu? Asgardocepcja?
Raczej żeby urosnąć. On nie ma specjalnych szans.
Ta… W sumie tak.
No to wcina sobie to mięsko.
Pyszne, pieczone i… Za darmo!
Znaczy za darmo jak za darmo… Zaczną węszyć. Ale dobre jest. Tylko obserwował, czy nikt nie chce go zabrać.
Na całe szczęście, nikt prawdopodobnie nawet nie wie, że to tutaj zostało skradzione mięso uprzednio przygotowane na jakąś wielką ucztę lub coś w tym stylu.