Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Co fakt to fakt. Szuka tego całego młotka… Gdzie on jest…
O, widać w gablocie jakieś odłamki dziwnego metalu. To chyba to.
Obejrzał się po okolicy… Kto tam jest…
Aktualnie, nikt i nic. Całe szczęście!
Jeszcze raz na siebie niewidzialność i lotem szybowym na szybkę.
Jak by tu się jej szybko pozbyć…
Ogniem może wypali… Ale od strony, gdzie rzadko zaglądają. Vzyli od tyłu.
Brzmi sensownie.
No to co, wypala.
Szyba trochę się roztopiła z brzegu.
Jeszcze próbuje.
Jeśli jeszcze trochę popróbuje, to albo straci na chwilę dech albo mu się uda.
Przestał, odetchnął i dalej.
Jeszcze trochę, jeszcze trochę…
No to robi jeszcze trochę.
Została tylko jedna, cienka warstwa , na jedno zionięcie.
Puchnął po prostu ognien w to. Powinno stopić.
Teraz można dostać się do młota bez problemu, ale… ALARM ZACZĄŁ DZWONIĆ! SZYBKO, SZYBKO, SZYBKO!
Szybko wyciągnęło fragmencik młota i jazda do wentylacji!
Uff, było gorąco i to nie przez ogień z pyszczka! Wyrwał trochę mały kawałek, ale to zawsze coś, ważne, że nikt nmgo nie złapał oraz prawdopodobnie nie zauważył.