Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Położył uszy po sobie.
-I dlatego dostajesz szlaban! Dobrze słyszysz, szlaban!
Jeszcze chwila, a się rozpłacze.
-Nie weźmiesz mnie na smutną minę. Musisz ponieść odpowiedzialność za to co zrobiłeś.
-Ale… Ale… Ja nie chciałem…
-Ale to zrobiłeś.
-Ja chciałem tylko poznać okolicę…
-To nie mogłeś się mnie spytać? - odpowiedział ostro.
Lekko się wycofał, gotowy w każdej chwili do ucieczki.
-Nie uciekniesz stąd. Masz szlaban i tyle. Marsz do pokoju z którego ode mnie uciekłeś!
Jakby właśnie oberwał gorącym żelazem, pobiegł tam co sił.
I po kilku krokach przekoziołkował i się przewrócił. Przedtem poczuł jakby jakaś energia go złapała za nogę…
Sprawdził, co się stało w tamtą nogę.
Nic… Najwidoczniej to była magiczna sztuczka. Tata podszedł do Vergisa z NAPRAWDĘ wkurzoną miną.
I ponownie biegnie do pokoju.
A tata poszedł za nim i na końcu trzasnął drzwiami, zostawiając Vergisa samego.
Zaczął się trząść ze strachu.
Zdecydowanie głupio zrobił… Ale z drugiej strony, tata go przecież jakoś wyjątkowo nie skrzywdził.
Ale skąd mógł wiedzieć…
Mógł się domyśleć…