Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Sprawdził, co się stało w tamtą nogę.
Nic… Najwidoczniej to była magiczna sztuczka. Tata podszedł do Vergisa z NAPRAWDĘ wkurzoną miną.
I ponownie biegnie do pokoju.
A tata poszedł za nim i na końcu trzasnął drzwiami, zostawiając Vergisa samego.
Zaczął się trząść ze strachu.
Zdecydowanie głupio zrobił… Ale z drugiej strony, tata go przecież jakoś wyjątkowo nie skrzywdził.
Ale skąd mógł wiedzieć…
Mógł się domyśleć…
Udał się do najbliższej ściany i zaczął uderzać nią głową.
Łup, łup, łup…
Bije, bije, bije…
Aż w końcu tata wpadł do pokoju, nagle otwierając drzwi. -Co się dzieje?! - spytał się bardziej przestraszony niż zły.
Spojrzał się tylko na niego i wrócił do uderzania głową o ścianę.
-Przestań to robić! Skrzywdzisz się! - krzyknął zakłopotany tata.
-A do czego się nadaje głupie dziecko?
-Ech… Nie jesteś głupi… Po prostu nieposłuszny… A zresztą… Jestem bezjaidejnym rodzicem. - rzekł zdołowany tata, a następnie usiadł na fotelu i schował twarz w dłonie.
Przerwał czynność, po czym podszedł do taty i go pućknął łapką.
Tata nie spojrzał na Vergisa.
Zaczął się o nią ocierać niczyn kot.
Tata spojrzał na Vergisa. Jest zdecydowanie zdołowany.