Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Kor: Udało się. Przynajmniej tyle…
Spojrzał się na tatę i się lekko uśmiechnął. -Próbujemy?
Kor: Tata odwzajemnił uśmiech i wstał, a następnie podał rękę Vergisowi. -Próbujemy.
Wziął rękę i spróbował powstać.
Z pomocą taty się udało. Ogon to dobra równowaga.
-Dobrze, że mam ogon.
-Nawet bardzo dobrze.
Postanowił zrobić krok.
Jeden się udał.
I teraz dalej.
Drugi kroczek… Tu było trochę trudniej, ale z pomocą taty się udało.
Westchnął, skupił się i trzeci krok.
Kor: Trzeci krok, trzeci mały sukces.
Jeszcze jeden.
Kor: I tu się nie udało. Na szczęście w pobliżu była ściana, o którą Vergis mógł się oprzeć.
Prychnął jnicm rłzcona kotka.
// Prychnął jak zezłoszczona kotka? // Tata zachichotał. -Prychnęłaś jak kociak.
//Rozzłoszczona, ale to się zgadza. -PrzychnĄłeś.
-Um… No co? Wyglądasz jak dziewczyna to mówię do Ciebie jak do dziewczyny.
-Ale jestem… W sumie nie wiem, kim jestem.