Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Spojrzał się po kolicy, pilnie i uważnie.
Hm… Nic się nie zmieniło.
Postanowił wstać przytrzymując różową, by nic się jej nie stało.
Różowa zgodnie wstała.
Podszedł do cioci i jeszcze raz ją przytulił.
-Dzięki… - powiedziała ciocia.
Pogładził ją po włosach.
-No dobrze, starczy tych pieszczot. Niezręcznie mi.
Odsunął się, przerywając.
-A więc… Uwolnicie mnie czy nie?
-Nie wydaje mi się.
-A to dlaczego? - spytała się przez zaciśnięte zęby.
-Ciociu… K9cham Cię, ale nie wiem, czy nie zabijesz wszystkich.
Ciocia westchnęła. -Powiedzmy, że nie zabije.
-Wtedy może bym rozważył…
-No więc, nie zabije.
-Rozumiem… Ale nie mam klucza.
-To go sobie weź.
-Że mam go… Zabrać?
-Tak. Dokładnie.