Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Wciąż jest trochę zaklinowany.
To za pomocą siły usiłuje się odklinować.
Steve mu przy tym pomaga, dzięki czemu po chwili Forsteryt był już wolny.
-Dzięki. -otrzepał ramiona z stalowego syfu samochodu.
Steven rozejrzał się po ulicach. -O Boże… Po ulicach łażą całymi stadami jakieś dziwne zombie.
-Nadal taki pewny co do interwencji Mścicieli? -rzucił kąśliwie.
Oboje usłyszel “HULK MIAŻDŻYĆ” i z alejki obok wyleciało jakieś trzydzieści zombie zwiniętych w kulkę. -Tak. - odpowiedział Rogers.
-…aha. -odparł. -Cholera…dużo tego… -pomyślał.
-A ja nie mam nawet żadnej broni. - oznajmił Steve.
-To…spierdzielamy stąd?
-Nie. - stwierdził twardo.
-Okej, jak uważasz. -odpowiednio chwycił samochód i spróbował go podnieść, by móc nim cisnąć w te gówna.
Udało się.
-Lepiej też weź coś. Impakt z dwóch powinien zrobić swoje.
-Wolę pozostać przy pieściach.
-Jak uważasz. -cisnął autem w górę tak, by spadło na paskudy.
Paskudy zrobiły unik i zaczęły szarżować na tą dwójkę.
Przybrał pozycję bojową i sprzedał pięścio-kanapkę pierwszej paskudzie w twarz.
Odleciała kilka metrów w tył, ale złapała się ziemi i powróciła do napaści. Steve złapał dwie i je wyrzucił w powietrze, w dal.
Kiedy kolejna na niego natarła, schylił się by ta się o niego wypieprzyła, a następnie chwycił ją za nogi i je**ął nią o śmietnik tak, by oderwać jej głowę.