Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nic nie powiedziała, tylko jakby zamachnęła się sierpowym w Parkera. Symbiont powinien ochronić nosiciela.
Peter zrobił zręczny unik przed ciosem.
-Nic nie zaskrzeczał ani nic?
-To był tylko Pajęczy Zmysł… Nic nowego.
-Potraktowałabym go wiązką dźwiękową rzędu 2 kiloherzów, ale…
-To by mnie zabiło?
-Prędzej miotałby t9bą jak dziki ros9mak walczący z rozwciecz9nym borsukiem, a d9 teg9 jeszcze ze spłoszonym stadem koni.
Peter tego nie skomentował. Po prostu spojrzał się przestraszony na Czarną.
-Symbionty na ogół nie znoszą ognia, dźwięków o częstotliwości od 2 do 5 kHz i chyba czegoś jeszcze…
-… Sprawiania, że ich właściciele czują się dobrze?
-Symbionty nie istnieją bez nosicieli. Im zależy, by przeżył. Będą go ochraniać.
-Jak na razie to przez niego cały czas nie czuje się zbyt dobrze…
Zatoczyła magiczny krąg ręką i zaczęła sprawdzać, co jest tam w środku.
W środku czego?
No Pete’a.
Symbiont stymuluje jego umysł, żeby stymulować efekty ciężkiej grypy.
-E, nic Ci nie jest. Po prostu symbiotek bawi się hormonami, by udawać grypę.
-Bawi się? To wcale nie jest zabawne…
-Nic groźnego. A spróbuj go użyć.
-W sensie, założyć czarny kostium?