Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Po chwili oboje są już przy warpie.
-Dzięki za wizytę. Do zobaczenia kiedy indziej.
Biała rozczochrała włosy Czerwonego,a następnie zniknęła w promieniu warpa.
On natomiast ułożył z powrotem włosy i udał się na powierzchnię.
Ciekawe, skąd nagle ta nagła między-rodzeństwowa czułość u Białej?
Kto wie? Błyskawicznym biegiem dotarł do miejsca, gdzie były Piryty.
To było nawet słodkie. Na miejscu wiadome pracowniczki kopalni tłuką w rudy metali oraz inne surowce jak szalone.
A wydobyły cokolwiek?
Coś tam niby leży i błyszczy…
Ile tego jest?
Kilkanaście stosów jak ziemskie domy mieszkalne.
No, nawet nawet. Mają zapał te Piryty.
Nie tylko zapał, ale i talent.
Racja. Patrzy dalej na ich poczynania.
No cóż, kopią. Tymczasem Czerwony usłyszał za sobą dźwięk portalu Kosmosu. Czego ona chce?
Odwrócił się do domniemanego portalu.
No cóż… To nie do końca jest Kosmos…
//Ma jeszcze Kamień Duszy… Ni, Czarna się pakuje i wychodzi.
// Zapomniałem dodać, że nie ma kamienia duszy.
Cię ch*j, Thanos?! Odskoczył do tyłu, zaskoczony. Ta śliwka parę razy wbiła mu na planetę, ale nie na długo. Nie, nie skopał mu dupska tylko sam to opuścił. -Czego tu chcesz? -warknął wrogo.