Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Whatever. -Można włączyć ekran? -rzekł, rozsiadając się wygodniej na tronie.
Judi: To mało powiedziane. Pewnie zostanie wieszakiem na pieluchy, czy coś. Killer: -Można.-odpowiedział głos Białej.
Przeje**ne
Włączył ekran.
Judi: Bardzo, bardzo przeje**ne. Killer: Biała Diament trzymająca strzykawkę z białą substancją pojawiła się na ekranie. -Obrzydlistwo.
-Takie są organiczne istoty, Ma Diament. Paskudne.
Killer: -Jeśli to aluzja do tego co chcę zrobić, to nie zmienisz mojego zdania.
-Cokolwiek.
Killer: -Tak bardzo nie widzi ci się pomaganie w zajmowaniu się moim pośrednim dzieckiem?
W odpowiedzi mruknął. To raczej oznaczało “nie”.
Killer: -A z resztą, dzieci przecież tylko trzeba uczyć chodzenia, prawda?
-Uhm…nie. To jest O WIELE bardziej skomplikowane, nim się Mej Diament zdaje. O WIELE.
Killer: -Hm… Trzeba chyba karmić dzieci, tak?
-I wychować, nauczyć kultury, manier, nauczyć je stopniowo samodzielności…ogółem można by z tego zrobić książkę.
-No więc, proszę, zamieniam się w słuch.
I wymienił jej WSZYSTKO, czego taki dzieciak potrzebuje, w sensie fizycznym, psychicznym i moralnym.
-A teraz masz mi przynieść wszystkie potrzebne rzeczy.
-A dokładniej?
-Kołyskę, pieluchy, kosmetyki, wannę, cyjanek, leki, ubranka, jedzenie…
-Dobrz-moment, cyjanek? Przecież to śmiertelnie trujące dla organicznych istot!