Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Rozchmurzyła, się tym razem szczerze i uśmiechnęła naturalnym uśmiechem, nie za bardzo operując tym.
-Tak trzymać, Perło. Uśmiech ma być naturalny. A nie jakby Żółty Diament kazał Ci się uśmiechać pod groźbą roztrzaskania.
Tak jest, mój Jaspisie! - Odpowiedziała wesoło.
//Czy JAKIKOLWIEK klejnot ma dobre doświadczenia z uśmiechem u żółtej?
// Żółta Perła. // -Doskonale!
//Jej Perła, kiedy uruchomi się u niej funkcję ,kochaj Pańcię ponad wszystko"?//
Co teraz, mój Jaspisie? - Spytała, już z poprawionym humorem.
//Perła odziedzicza cechy po swojej właścicielce… O oł…
-Myślę, że powinnyśmy się gdzieś wybrać. Nie mam do tego głowy. Idziesz ze mną na spacer, czy wolisz patrzeć jak trenuję?
Twój trening musi wyglądać niesamowicie, mój Jaspisie! Wspaniale byłoby go oglądać. - Stwierdziła.
-Dziękuję, dziękuję. Znasz mniej więcej drogę do baraków, czy mam Ci pokazać?
Mogę podążyć za Tobą, mój Jaspisie. - Wybrzmiało to bardziej jak pytanie niż sugestia.
-Jak uważasz. Chcesz się jeszcze raz rozejrzeć po tej dziurze, czy idziesz już ze mną?
Pójdę za Tobą, mój Jaspisie. -
-Świetnie. Pieszo?
Pokiwała głową twierdząco.
Jaspis idzie ze swoją Perłą do baraków.
Wchodzi tu Indygolit ze swoją perła i od razu zaczyna rozglądać się za półką oznaczoną jako era pierwsza
Pierwsza era, pierwsza era… Na wierzchu widać na razie tylko drugą.
Hmm Poszłam bardziej w głąb magazynu