Szpital w stanie Jersey
-
-
-
-
Woj2000
-Uwierz mi, jakbym zaczął ci opowiadać o rzeczach, które dzieją się w otoczeniu mojej rodziny oraz pewnego miasteczka, to zdziwiłbyś się jeszcze bardziej, a może nawet uznał, że coś we łbie jest nie tak. Dobra, na pewno uznałbyś mnie za wariata. Ale swoją drogą: o Doomie to słyszałem. I to nie raz.
-
Andrzej_Duda
-No to co się pytasz o super złoczyńców, skoro znasz jednego z najróżniejszych na Ziemi? Przeczytaj pierwszą nowojorską gazetę, Daily Bugle weźmy na to. Spider-Man pokonuje latającego zbira, Spider-Man zmiażdżony przez opancerzonego kolosa, Spider Man widziany w otoczeniu wyjątkowo niebezpiecznych osobników… No aż nie mam siły Ci tego wszystkiego wyliczać.
-
Woj2000
-Dobra, rozumiem. - odpowiedział, przypominając sobie w końcu te wszystkie nadludzkie hece, o których to ciągle trąbią w wiadomościach. Cóż, dla Douga wychodzi na to, że sprawy rodzinne i… inne wątki skutecznie potrafią być skutecznym środkiem na zapominanie o mniej ważnych sprawach - Wiesz co? Nie było tego pytania, bo było naprawdę głupie.
-
-
-
-
-
Andrzej_Duda
Wychodzi średnio 48 prób zabicia Douga dziennie… Brr!
-Mi też brak słów na to jak ci wariaci się rozpanoszyli… Za poprzedniego naczelnego dyrektora T. A. R. C. Z. Y wszystko szło gładko i sprawnie, a teraz? Szkoda gadać, naprawdę. Nie powinien był tego mówić cywilowi, ale trudnon mi się powstrzymać. Jeszcze rok temu dostałbyś czterech takich jak ja, a Kameleona by już dawno złapano. - powiedział mocno zirytowany ochroniarz. -
-
-
-
-
Woj2000
Kapitana Rogersa… cokolwiek by nie mówić o ignoracji Douga w superbohaterskich sprawach, to to nazwisko zawsze obijało mu się o uszy w opowieściach ojca, który opowiadał mu o jednym takim amerykańskim żołnierzu z tarczą, czyli sławnym Kapitanie Ameryce.
-No… to nawet ja powiem, że tu porządnie przegiął. Weteranów i bohaterów wojennych z zasługami dla kraju się po prostu nie obraża. -
Andrzej_Duda
-No ale nic dziwnego, skoro tego gnojka wybrał ten sam rząd, przeciw którym Kapitan się ostatnio stawiał. T. A. R. C. Z. A zaczęła schodzić na psy w momencie w którym przestało się w niej szanować bohaterów ludzkości takich jak Steve Rogers. Brak słów. Po prostu brak słów na ten burdel.
-
-
-