Szpital w stanie Jersey
-
Woj2000
W ciągu tej krótkiej rozmowy Foug jednego na pewno się o tej kobiecie dowiedział na pewno ma skłonność do analizowania sytuacji i zwracania uwagi na ciągi przyczynowo-skutkowe, co pozwala sądzić, że jest osobą dokładną i sumienną.
-Cóż… póki co nie mam co do tego zdania, gdyż jestem tu dopiero niecały dzień. Ale brak jadalni to coś, co można temu szpitalowi zarzucić. -
Andrzej_Duda
A w każdym razie sprawia wrażenie takiej osoby. Może być albo taka jak twierdzi Doug albo po prostu doskonale oszukiwać.
Kiedy usłyszała co powiedział Doug, skrzywiła się.
-Co to za spartańskie warunki? Może ustąpić chociaż kanapki? Ja i tak nie jestem głodna. - odpowiedziała z lekkim współczuciem. -
Woj2000
Miły gest z jej strony, chociaż… nigdy nic nie wiadomo z taką nieznaną osobą. Ale, mimo wszystko, i tak przyjmie ten posiłek, choćby z grzeczności.
-Och, to bardzo miłe z pani strony. Nie mam przeciwko. - odpowiedział z lekka wesoło, po czym dodał jednak zwyczajnie - Ach… i ogólnie dziękuję za wizytę. Niby dosyć niespodziewana sprawa z pani odwiedzinami, ale i tak miła. -
Andrzej_Duda
-Ależ nie ma za co. Przecież to był mój obowiązek odwiedzić ojca najlepszej przyjaciółki mojego wnuka. A z tego co się dowiaduję, to dobrze, że jestem, bo chyba by Pan tutaj padł z głodu, panie Maheswaran. - odpowiedziała pół żartem pół poważnie, a następnie rozpoczęła grzebać w swojej torebce, najprawdopodobniej właśnie w poszukiwaniu rzeczonej kanapki.
-
-
Andrzej_Duda
-No, jak na razie to panu nie dają. Ale ja zaraz Panu tutaj… Dam… - odpowiedziała dość poważnie, po czym gwałtownym ruchem wyciągnęła ze swojej torebki… Kanapkę! Kto by się spodziewał?
-Mam nadzieję, że Panu nie przeszkadza, to, że jest wegetariańska? - spytała się niepewnie, wyciągając jedzenie w stronę “gospodarza”. -
Woj2000
Cóż… dla niego nie była to aż taka spodziewana konkluzja tej sytuacji, jednak ostatecznie okazała się dosyć dobra.
-Dziękuję bardzo. - odpowiedział uprzejmie, odbierając ten poczęstunek i powoli go zjadając, mówiąc w przerwach między kolejnymi kęsami przy jednoczesnym zachowaniu zasady niemówienia z pełnymi ustami- I nie, wegetariańskie dania mi nie przeszkadzają. A tak swoją drogą … często się pani widuje z wnukiem? -
-
Woj2000
Słysząc to, Doug zaczął się nad tym bardziej zastnawiać. Wychodzi na to, że ,babcia" nie może się często widywać ze Stevenem, co może potwierdzać, że prawdopodobnie jest z rodziny Grega, gdyż w ogóle nie kojarzył, aby ktoś z jego rodziny ich w ogóle odwiedzał.
-Och… ale przynajmniej najważniejsze w tym wszystkim, że nikt tego kontaktu nie zabrania. A przynajmniej tak mi się wydaje, że jest… -
-
Woj2000
Jest to dobry pomysł, jednak Doug postanowił zapytać się o to później. Teraz jednak chciałby, mimo wszystko, dodać otuchy tej prawdopodobnej krewnej Stevena.
-Och… rozumiem. I współczuję, gdyż nieufność od bliskich to jednak z gorszych rzeczy, która może spotkać członka rodziny. Ale i tak życzę pani, aby to się zmieniło. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Doug zdziwił się, słysząc akurat takie nazwisko, gdyż w żaden sposób nie było podobne, lub nawet w żaden sposób nie kojarzyło się z nazwiskiem Stevena i jego ojca - Universe. To samo w sobie jest dziwne, jednak zawsze trzeba brać pod uwagę możliwość, że różnie koleje jej losu mogły się potoczyć i stąd to ,niepasujące" nazwisko.
-Jeszcze raz miło mi panią poznać.