Sprzadała…? - coś w niej pękło. Nie materialnie, wtedy to miałaby problem. Ale… W serduszku. Ufała Rebecce. Ufała do cholery! Spuściła wzrok załamana… Gdy dotarła do niej reszta zdania. Spojrzała na niego z powrotem - Czyli pan jest…
// Tak właściwie, 2+2=4 > 3 //
Została sprzedana. Jak jakiś przedmiot bez wartości… No w tym przypadku mimo wszystko przedmiot z wartością.
-Przyjacielem.
…no chyba nie moim - była zła na samą myśl, jak fałszywa i podła okazała się być Rebecca, dlatego nie pilnowała języka. Co z tego, że rozmawiała z mafiozą? Właśnie wbito jej przysłowiowy nóż w plecy, hello!