Charlottesville [ZIEMIA]
-
Historyjka
…czy one wszystkie naprawdę aż tak bardzo były do niej przywiązane?! W sensie… Okej - były naiwne, wiedziała o tym i nieraz wykorzystywała to przeciwko nim, ale… Nie sądziła, że aż do tego stopnia pokochały tą, która w rzeczywistości sprzedawała część z nich w niewolę, żeby dosłownie rzucać się jej w ramiona na myśl, że mogłyby już jej nie zobaczyć. To było głupie… I poniekąd urocze. Puściła dłoń Afro i przytuliła Hellfire, delikatnie gładząc jej plecy.
- Już dobrze… Jestem przy was. Widziałaś co dokładnie się stało? - miała nadzieję dowiedzieć się więcej niż, że był to jakiś po*** strzelający w jakiś sposób hipnotyzującym Perły gazem z rękawic i posiadający ze sobą akwarium, ch*j wie do czego mu w ogóle potrzebne.
-
Andrzej_Duda
No cóż… Trudno żeby nie były przywiązane mocno. DO Rebecci, skoro tak długo im zapewniała dobrobyt, troszczyła się o nie… No w sumie to troszczyła się o nie praktycznie jak rodzona matka, nawet, jeśli czasami takie zachowania były wyjątkowo fałszywe oraz dokonane tylko w celu uzyskania zaufania Pereł. Większość osób by się martwiła o swoje bliskie osoby w obliczu takiej sytuacji… A fakt swoją drogą że Perły są wyjątkowo urocze.
-T-tak… Tak… Ten… Ten dziwny ktoś… Wyłonił się z zielonego dymu, który się pojawił na środku pokoju… A potem… Potem uciekłam tutaj… -
-
-
Historyjka
To on te akwarium miał na głowie? Jeszcze lepiej kuźwa, świr jej Perełki uprowadził - Dobrze, chodź, w gabinecie na pewno znajdzie się kartka i ołówek - powiedziała łagodnie, po czym pomogła jej do końca wyjść z wanny i chwyciła ją delikatnie za rękę (Afro zresztą również, drugą ręką). I tak “gabinecie”. W końcu ten dom był kopią Monticello - to zatem oczywiste, że był tu osobny gabinet “do roboty papierkowej”. Używała go raczej rzadko, bo sprawy biznesowe załatwiała raczej na laptopie, z którym była widziana już chyba we wszystkich częściach domu, niemniej takie pomieszczenie istniało i było tak samo zadbane jak wszystkie inne.
-
-
Historyjka
Puściła ich dłonie i podeszła do biurka, z którego górnej szuflady wydobyła szkicownik z jakimiś bazgrołami bez ładu i składu na kilku pierwszych kartkach. Odwróciła na stronę, która nie była zarysowana, po czym rozejrzała się za ołówkiem, który powinien być gdzieś na wierzchu. Na przykład na biurku.
-
-
-
Andrzej_Duda
Tuż po tym Hellfire zabrała się za rysowanie portretu pamięciowego tajemniczego wariata z akwamarium na łbie. Nie jest to jakoś szczegółowe, ale przynajmniej próbowała coś narysować. Hm, przyda się tak czy inaczej.
-Tak go zapamiętałam… I nie widziałam twarzy, to namalowałam na niej znak zapytania. - odpowiedziała trochę już uspokojona po tym wszystkim. -
Historyjka
- Rozumiem… Dziękuję za starania, może jakaś inna Perła zobaczyła jego twarz i będziemy mieć pełen portret. Jest szansa na uratowanie także tych porwanych - uśmiechnęła się do Hellfire pocieszająco, w duchu kalkulując ile forsy by jej przepadło, gdyby ta cała “misja ratunkowa” się nie powiodła - Swoją drogą… Wiesz może, gdzie ukryły się pozostałe? Z tego co Afro mówiła jeszcze przynajmniej trzy Perły powinny być gdzieś w posiadłości…
-
Andrzej_Duda
Hellfire w odpowiedzi słabo się uśmiechnęła, co chwilę zerkając raz na Rebeccę, raz na swój praktycznie rzecz biorąc dziecinny bohomaz.
-Tak… Do tego mogę powiedzieć, że miał taki dziwny głos, jakby komputerowo. - dodała po chwili namysłu, skrobiąc paznokciem po kartce papieru.
Po jeszcze chwili, kiedy się zorientowałam, że wypowiedź jej pani miał jeszcze drugą część, powiedziała:
-Lawendowe Bliźniaczki pobiegły chyba do piwnicy, poprzednio się łącząc w fuzji. -
Historyjka
- Jeszcze mi koty spłoszą - to był rzecz jasna żart lvl. gangsta-amator, co potwierdził krzywy uśmiech, który po chwili pojawił się na jej twarzy - Chodźcie, idziemy ich poszukać - wzięła z biurka notatnik i ołówek, w razie gdyby Lawendowe Bliźniaczki wiedziały coś jeszcze użytecznego na temat gościa w akwarium i udała się do piwnicy.
-
-
-
-
-
-
Historyjka
- Dobrze, tylko… - spojrzała na nią z progu - Uważaj na siebie, dobrze? - sama nie wierzyła, że to powiedziała… Ale no trudno, stało się. Opuściła piwnicę, razem z Hellfire - Holender, przez to całe zamieszanie nawet się nie ubrałam… - mruknęła, po czym przeniosła wzrok na Perłę, która była z nią w tej chwili - Zanim będziemy dalej szukać, zahaczmy o mój pokój, nie chcę się przeziębić - w sumie było to nawet możliwe, koszulę nocną miała do pół-uda, a właśnie wyszły z chłodnej piwnicy.
-
Andrzej_Duda
No jeszcze tego by tylko brakowało, żeby Rebecca nie mogła szukać swoich Pereł z takiego idiotycznego powodu jakim jest przeziębienie! To by było po prostu żałosne. Reasumując - fakt, trzeba się ubrać.
Hellfire po drodze odpowiedziała:
-Muszę zgodzić, to niebezpieczne chodzić w takich zimnych miejscach, bez ubrań, kiedy jest się tylko człowiekiem.