Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Idzie dalej przez ten las figur.
Przed nim nieskończoność figur Klejnotów.
Wpadł na zajeisty pomysł. Pstryknięciem we śnie ustawił wszystkie klejnoty od najmniejszego do największego jak domino i przewrócił tą najmnieszą figurę na klejnot za nim. Niechaj domino się wali w pzdu!
Klejnotowe domino poszło sprawnie od Rubinu do Diamentów, które ostatecznie nie dały rady przewrócić Aurory.
Aurora wins. F a t a l i t y. Zbudził się ze snu, ale nadal leżał.
Aurora sobie dalej siedzi z kosmosem na ramieniu. Z tym, że teraz trzyma buławę.
Patrzy sobie na to, leżąc.
Aurora odwraca głowę w stronę Forsterytu. -Tata!
-Tatuś tu jest…-przytulił się do niej.
Aurora się cieszy.
-Co chciałabyś porobić?
A: -Łup łup!
-Moment…chciałabyś…pouderzać buławą w ziemię?
Aurora kiwa głową na “tak” jednocześnie przypadkowo zrzucając z siebie Forsteryt.
Chwycił się w porę jakiejś szczeliny i z powrotem się wspiął na ramię. -Ale…czy to przypadkiem nie zniszczy Ziemii?
Aurora wzrusza ramionami.
-Uh…to…jeeednak może być ryzykowne. Potrafisz się warpować?
A: -A cio to warbowadzi?
-Momencik. -był w stanie przetransportować Aurorę przenośnym warpem wraz z sobą?
Nie. Jest za duża.