Connie:
-Martwię się o Stevena… Kolejny raz jest w kosmosie… Całe szczęście, że tym razem nikt go nie porwał, tylko poleciał z własnej woli. Dobre i tyle…
Connie jest dalej zdołowana, a żart raczej nie polepszył sytuacji, raczej przypomniał Connie o tym, jak wypadł z Bazy Księżycowej i dryfował w przestrzeni kosmicznej. Jeszcze większy dół emocjonalny.
Jack puścił Arrowowi zabójczy wzrok za ostatnie zdanie, ale potem powiedział:
-Może być.
Perydot wchodzi na warp.
-Wchodzić na warp!
Connie wchodzi na warp. Jack również.
-Nie chcesz popatrzeć?