Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Nie wiem, czy to się da jakkolwiek porównać
-No… Słyszałem gdzieś, że nie możesz zaklęciami skopiować czegokolwiek stworzonego przez naukowców.
-Niestety, dlatego nie mam u siebie telewizora ani komputera, ale to nie jest jedyny powód.
-Jest jakiś jeszcze?
-Tak, bardzo często muszę być absolutnie skupiony, a takie rzeczy odciągają nawet jak są wyłączone.
-Tego to ja nie wiedziałem, muszę przyznać.
-Nie szkodzi, nawet się przyzwyczaiłem, do waszej niewiedzy, ale mogę sobie przynajmniej poczytać gazety albo książki
-Ten komentarz o niewiedzy to miało być…
-To nie miało być nic, po prostu jedni są bardziej świadomi swego, ja też nie wiem wszystkiego o na przykład Tobie
-No dobrze… Powiedzmy.
-Obraziłeś się za tamto? Szczerze kiedyś bym sobie z tego nic nie zrobił, ale nie jestem tym samym Stephenem Strangem
-Nie, nie obraziłem się jeszcze.
-To dobrze, na pewno dla mnie, bo nie chcę z Tobą walczyć
-Ani tym bardziej ją z tobą.
-Jeśli zareagowałbyś odpowiednio szybko, co mimo powłoki chyba jednak umiesz byłbym w gorszej sytuacji, ale masz rację ja w pojedynku byłbym bardzo nieprzyjemnym i groźnym przeciwnikiem przez magię.
Grimm przemilczał to. Chyba Strange trochę niezbyt uważnie dobierał słowa, mówiąc “mimo powłoki”.
-Powinienem Cię chyba jednak przeprosić, widzę to po Twojej minie
-Byłoby miło. - odpowiedział obojętnie, ale z lekką urazą.
-Przepraszam, czasem po prostu nie panuję nad językiem- wyciąga rękę na zgodę -Jest upośledzona, ale podać trzeba.
Ben nie patrząc na Strange’a, względnie lekko uścisnał mu dłoń.