Dom Billa Deweya
-
Woj2000
Cóż… w takim razie trzeba to dodać do listy planów na przyszłość, które powinien wykonać i które postara się dopilnować. Nieco zafrasowany niemożnością ostatecznego naprawienia błędów, po prostu siedzi dalej w fotelu i spogląda na klejnoty swoich przyjaciółek i Klejnotów, którymi przyrzekł się opiekować.
-*Że też zawsze nie ma mnie w pobliżu, gdy coś wam się dzieje. Przepraszam za to… * - pomyślał gorzko, spoglądając na nie. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
No cóż… tak to już chyba jest, kiedy tak po prostu wylatuje się w kosmos i przeżywa się kosmiczne przygody i wypadki, jak również zakochuje się w kosmicznych olbrzymkach…
Ech, mimo tej całej nadmiernej uwagi wcześniej wspomnianych bytów, to i tak ta cała podróż miała swoje pozytywne strony. W końcu, bez niej nie tylko nie poznałby Białej Perły i Perełki, ale także nie zyskałby tak bliskich relacji z Dismentami czy też, mimo wszystko, nie pomógł pozostałym Perłom w znalezieniu swojego nowego domu. Tylko w tym wszystkim szkoda, że do tego domu musiał wejść jakiś Thanos… -
Andrzej_Duda
A więc wychodzi w końcu na to, że od przybycia Białej Perły, wszystko w życiu Billa ciągle zmienia się od skrajnie pozytywnych zdarzeń takich jak spotkanie Niebieskiego Diamentu do skrajnie negatywnych, na przykład ta masakra Pereł jaka się stała w domu Deweya pod jego nieobecność. A swoją drogą, ciekawe w jaki sposób ten cały Thanos wszedł do domu Billa, skoro drzwi były w całkiem dobrym stanie, bo dosłownie nienaruszone, a ktoś zdolny do pokonania tylu Pereł jednocześnie to pewnie jest taki napakowany, że wytrychami to się nie bawi.
-
Woj2000
Jedyne, co w tym wypadku przychodzi Billowi do głowy, to jakieś zamieszanie z kosmicznymi mocami pozwalającymi przenikać przez ściany. Co jednak dało mu do myślenia, że stanięcie w obronie Pereł przed kimś takim mogłoby się dla niego naprawdę źle skończyć.
-*Jednak, byłbym do tego zdolny… * - pomyślał pewnie, dalej spoglądające na zdestabilizowane podopieczne. -
-
-
-
-
-
-