Dom Billa Deweya
-
-
-
Woj2000
Mimo tak nieprzyjemnych odgłosów, Bill z tego faktu się niezmiernie ucieszył. W końcu się okazało, że jednak Thanos faktycznie im nic złego nie zrobił! Teraz będzie mógł im wyjaśnić sprawę, by wszystko było tak, jak dawniej!
Nie zważając na ten harmider, szybko wstaje z kanapy i podchodzi bliżej, przeczuwając konieczność uspokojenia sytuacji. -
-
-
-
Woj2000
Pocieszanie Perły przy jednoczesnym byciu przytulanym przez przyszłą żonę - sytuacja dosyć nieoczekiwana, jednak wcale nie niepożądana.
W międzyczasie Dewey dawał Perełce spokojnie się w siebie wypłakiwać, mówiąc w jej stronę kojąco:
-Spokojnie… tylko spokojnie… już nikt ci nic złego nie zrobi… -
-
Woj2000
Słysząc to, Bill jeszcze bardziej się zdumiał. Jakkolwiek Deweya jest świadomy, że istnieją istoty zdolne być potężnymi, to jednak nie mieści mu się w głowie, aby dało się pozbawić Klejnoty fizycznej formy samym pstryknięciem. Przecież tego nawet Diamenty nie potrafią!
Jednak nie pora się zastanawiać nad potęgą jakiegoś Thanosa, samopoczucie Pereł jest tutaj ważniejsze. A Bill zamierza się postarać, aby to wydarzenie nie pozostawiło w nich zbyt wielkiego piętna na psychice.
-Już, już… -odpowiada, aby ją uspokoić - Jego już tu nie ma… Już nie zrobi wam krzywdy… -
Andrzej_Duda
Aż strach pomyśleć, co ten cały Thanos zrobić Billowi… Nic dziwnego, że trzyma kogoś tak potężnego jak sama Biała Diament w szachu!
Perełka powoli się uspokaja w ramionach Billa, ale za to pozostałe Perły nie wytrzymały napięcia i się zaczęły wypłakiwać albo w niego albo w Żółtą Diament, co ona toleruje, choć nie dzieje się to po jej myśli. -
-
-
Woj2000
Pomyśleć, do czego to dochodzi… Jeszcze kilka miesięcy za taki ,wyskok" te Perły mogłyby liczyć od Żółtej na konsekwencje wymykające się wyobrażeniom, a teraz to samo jest relatywnie przez nią tolerowane.
-Jak to los potrafi płatać figle. - pomyślał, dalej pocieszając swoje podopieczne, jak również starając się je ,odkleić" od swojego kochanego Diamentu, by dać jej chwilę wytchnienia. -
Andrzej_Duda
Nie wspominając już o tym, że samej Żółtej pocieszanie Perełka idzie lepiej niż Bill mógłby się spodziewać. Może to być związane z tym, że jej słowa Perły odbierają jako rozkazy, ale wciąż, idzie jej świetnie. Razem uspokoili Perły tak dobrze, że nawet nie trzeba było ich zbytnio prosić, żeby się odczepiły od Żółtej. Po chwili puściły także Billa. Stoją i uśmiechają się do swoich “zbawców”.
-
-
-
-
-
Woj2000
Dzięki tym jakże przyjemnym i pocieszającym zabiegom od saoich podopieczny Billowi szybko udało się podnieść na duchu. Kiedy już ostatnia z Pereł go przytuliła, odezwał się już mniej ponuro:
-Dziękuję wam za to, ale i tak przysięgam, że nie pozwolę, by się ponownie wam się stała jakaś krzywda… -