Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Daaaaaalej na dół, daaaalej…
Dół, dół, dół…
Aż na coś trafi…
Trafił na coś twardego.
Puknął w to coś.
Uniosło się do góry i wyrzuciło go na powierzchnię.
-OH, NO ODPUŚĆ SOBIE GNOJU! -ponownie spróbował go pochlastać nićmi.
Teraz nici znikają po zbliżeniu się do niego.
Spróbował się rozbujać na linach, kręcić się w oś a po osiągnięciu morderczej prędkości puścił się by polecieć na słonia. Pęd powinien go przebić na wylot.
Słoń dosłownie zniknął w ostatniej chwili.
Wyhamował siebie nićmi. -I daj mi chamie spokojnie żyć! -rzekł, po czym powrócił do dziury i kontynuował eksplorację.
A słoń strzela do dziury laserami i zrzuca napalm.
Kiego wała, zaszyta jest nićmi uwu Dalej zniża się.
To, że strzela i zrzuca napalm, nie znaczy, że mu się udaje. Całą drogę w dół, ponownie…
A kij tam, odczepił się od linki. ŁIIIIIIII
… I trze ryjem o ściankę.
To ustawił się tak, by leciał gładko, pionowo i wzdłuż dziury.
Im głębiej leci, tym jest zdecydowanie coraz chłodniej.
Za pomocą zmiennokształtności zmienił sobie jego aktualne ciuchy na zimowe i bardzo ciepłe. Szach mat uwu