Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-JAKIKOLWIEK ZNAK! COKOLWIEK!
Nic. Cisza absolutna, nie licząc krzyku Forsterytu.
Położył się na podłodze i zwinął w kłębek.
Oby to nie był jego koniec…
Skończenie w środku niczego nie jest dobrym pomysłem. Zaczął się nieco telepać na samą myśl o tym. A co, jak on faktycznie utknął tu na amen?
Wtedy… Może się pomodlić do Duszy albo innego Klejnotu Nieskończoności.
Bardziej się telepie, ze strachu.
A może to kara za próbę zabicia Diamenciku? Może znowu przekroczył granicę moralności?
Za- ON CHCIAŁ JĄ POOFNĄĆ NIEWIERNIKU DURNY A NIE ZABIĆ, JEST RÓŻNICA Więc teoretycznie nie przekroczył granicy.
Wciąż, chciał skrzywdzić niewinne dziecko i dać je Żarowie.
Musiał to zrobić, nie miał wyboru. Telepie się hardziej.
Nie prawda. Biała Diament mówiła, że sama się tym zajmie.
Well fak Spróbował zasnąć.
Nie za bardzo mu to idzie w takich warunkach…
No ta, strach. Telepie się i czeka na nieznane.
A co jeśli tak wygląda piekło?
To dosyć chu*nia. -Niech się ktoś zjawi…
Nikt i nic się nie zjawia.
No to milczy. Jest w dupie. Dupnej dupie.
Ciemnej, nieskończonej dupie bez żadnych istotnych rozumnych.