Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Do koloni, położonej daleko stąd…Ja jestem nadzorczynią tej kolonii…-
Akwamaryn: -Słyszysz to Lapi? Kundle z Homeworld! Lapis: -Agat nadzorczy w naszym domu?! Świetnie! Tak naprawdę to wcale nie! I co my mamy z wami zrobi?!
-Uspokój się, to po pierwsze. Po drugie, jak tu trafiłyście?
Pp Patrzy na nowe klejnoty.
Lapis patrzy na resztę towarzystwa i się rumieni. Oczy jej uciekają i trzyma się jedną ręką za drugą. Ma nerwowy wyraz twarzy. -Jest was tu więcej?
-Powiedzmy, że tak.
Powiedzmy, że nie jesteśmy powiązani…- Powiedziała, patrząc na tamtych
Lapis: -Mari, puść ich… -Ech, jeszcze będę tego żałować. -puściła Agat i Brunatną Perłę.
Pp Patrzy na Lapis
A więc…to jest wasz dom? - Spytała, chcąc przerwać niezręczną atmosferę.
Akwamaryn ma lekkiego focha. Lapis: -Tak, to nasz dom… Prawie nas roztrzaskano za pobicie się ze Szmaragdem…
Oh…Jak długo tu siedzicie? -
Lapis: -Hm… Akwamaryn: -4000 lat.
To całkiem długo…Ale nie obrazicie się, jak zabierzemy nieco sprzętu? -
Akwamaryn: -JASNE, MOŻE NASZ JESZCZE DOŁĄCZYCIE DO ZLEPKA?! Lapis: -Wolałybyśmy, żebyście Cię nas nie okradały…
Chodzi mi o sprzęt wierniczy… Raczej go nie potrzebujecie, co? -
Lapis: -Racja, ale zostawcie nam jedno wiertło ręczne.
Dobrze…Ale po co wam ono? -
-Potwierdzam. Przecież nic tu nie wydobywacie…nie?
Lapis się czerwieni ze stresu. Akwamaryn odburknęła: -NAWET JEŚLI, TO CO?!