Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Zdezorientowany i obolały, rozejrzał się za sprawcą.
Nie widać… Nic nie widać, bo wizję też ma jak oblany wrzątkiem od stóp do głów.
Uspokajając się by nie utwierdzić osobnika do dalszego ataku, przybrał pozycję obronną. -Kimkolwiek jesteś, pokaż się.
Jak na razie nie widać żadnego napastnika. // UwU Perełka
No cholera by to… Poczekał, aż jego wzrok się ogarnie.
Jak na razie cierpi ból i cierpienie.
Już do tego przywykł, i teraz to na nim nie robi zbytnio wrażenia. Aczkolwiek miło by było, gdyby tego nie czuł.
Aczkolwiek, wciąż boli jak jasna cholera i paraliżuje.
Właśnie… To czeka, aż w końcu to minie.
Jak na razie wcale nie mija.
I kij. Usiadł sobie na ziemi i siedzi sobie, czekając na uśmieżenie bólu.
Pancerz nie pozwala mu siadać.
No to sobie stoi.
I cierpi katusze.
Oof.
Oof na maksa.
A może i bardziej.
Bardziej niż na maksa?
Najwidoczniej… Ale moment. Tanzanit go potrzebuje…nie może jej zawieść! Przezwyciężając ból, szuka wejścia i czegoś do rozcięcia roślinności. Coś…ostrego.
Teraz się poczuł jakby był człowiekiem i ktoś mu spalił jaja.