Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nie pojawiły się żadne przeciwności, dzięki czemu Arrow to zrobił bez problemu.
No i zasadził rzeżuchę.
Teraz tylko poczekać aż urośnie.
Tak. Zrosił jeszcze tą uprawę wodą z strumyka i poszedł przygotować śniadanie dla siebie. Powinien mieć jeszcze jakieś konserwy.
Nawet na pewno ma przy sobie jakieś konserwy, w końcu nie mogły magicznie wyparować. A dlaczego? Bo Biały Diament nie je konserw.
I nie włamuje się do ziemianek, a.przynajmiej taką nadzieję ma Arrow. Wyjął konserwę tyrolską i zaczął się nią rozkoszować.
Mniam, kwik, chrum, pyszności kirła.
No, gadaj se co chcesz, tyrolska dobra jest.
Jeszcze jak, co zje to jego!
Pewno. No to sobie jadł. Będzie to robić za śniadanko i obiad jednocześnie.
Podczas delektowania się konserwą, Arrow został przez kogoś szturchnięty.
O nie. O nie. O NIE. Obrócił się.
O nie.
O NIE.
Obrócił się.
Jest to ten preriokur, którego śledził.
O, cześć ptaszku. - Ulżyło mu: - Nie boisz się mnie? -
Preriokur tylko wydał dźwięk preriokura i spróbował dobrać się do konserwy.
Odkroił kawałek i rzucił mu.
Preriokur spałaszował to w sekundzie.
Co, głodny byłeś? A przecież pałaszowałeś roślinki przed chwilą. - Uśmiechnął się.
Preriokur zagdakał w odpowiedzi.
Chcesz jeszcze? -