Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Mężczyzna usiadł obok Arrowa, nie przerywając obserwacji morza.
Ciężki dzień? - Spytał Arrow, spoglądając przed siebie.
-Nie cięższy niż twój. - odpowiedział spokojnie.
Mój nie był ciężki. - Odpowiedział, patrząc przed siebie: - Tylko nieco zawiódł oczekiwania rozpieszczonego bachora. -
-Nie rozpieszczonego… Ja na twoim miejscu robił bym to samo co ty.
Naprawdę? - Spojrzał na niego, zdziwiony: - Bo jak na razie, jedyna dobra decyzja jaką podjąłem to rzucenie tego wszystkiego w cholerę. -
-Tak. Czasami trzeba po prostu zrobić coś takiego i… Uwolnić się od tego wszystkiego. Na jakiś czas, oczywiście.
Na jakiś czas? - Znów spojrzał na niego, to na swoją dłoń, na której widniały kilkudniowe już ślady cięć z szopy: - Ja nie mam do czego wracać. -
-Zawsze jest do czego wrócić. Wieczne uciekanie od problemów zamiast zmierzenie się z nimi cię kiedyś zniszczy.
Mądry jesteś. - Mruknął: - Żarówa Cię przysłała? - Spojrzał na siedzącego nieco podejrzliwie.
-Przysłałem tutaj sam siebie. Biała Diament nie ma tutaj nic do rzeczy. - odpowiedział zdecydowanie.
To… Dobrze. - Rozchmurzył się nieco.
-Nawet bardzo dobrze… Możesz nawet nie zdawać sobie z tego sprawy, ale twoje fizyczne ciało dzierży teraz moc o jakiej Ci się nie śniło. Domyślasz się o czym mówię?
Spora siła? - Zacisnął dłoń: - To nic wielkiego. -
-Też tak kiedyś myślałem. Ale czasami debaty i genialne umysły nie wystarczą żeby pokonać wroga.
Nie mam wrogów, nie muszę z nikim walczyć. - Stwierdził.
-W tej chwili cały wszechświat ma jednego wspólnego wroga, ale zacznijmy od tego, że teraz ty jesteś swoim własnym wrogiem.
Bez przesady… - Mruknął: - Wypadek na motocyklu to jeszcze nie jest zamierzony akt autodestrukcji… -
-Ale dokonanie handlu z najwredniejszą częścią osobowości Białego Diamentu, izolacja od cywilizacji i uciekanie od przeszłości już tak.
Wiesz… To nie jest do końca tak, jak mówisz. - Odwrócił się i spojrzał na rozmówcę wzrokiem “i ty nie dasz mi spokoju?”.