-A jest w ogóle jakiś Klejnot arystokratyczny, którylubisz? - zapytała się, po czym błyskawicznie dodała - Niech zgadnę: będzie to Szafir. Wszyscy organiczni uważają je za ,urocze". I to dosłownie wszyscy.
-To mój drugi ulubiony arystokratyczny Klejnot, moja droga. I faktycznie, są urocze, bo wyglądają jak małe, rozkoszne dzieci… Zgadłaś tylko w połowie. Mój ulubiony arystokratyczny Klejnot to Lapis Lazuli.-odpowiedział spokojnie.
-Lapisy, mówisz? - zapytała się zaintrygowana preferencjami przyjaciela - A co ci się w nich podoba? Dość… samiczy wygląd? Ich hydrokineza? Wrodzona gracja i wdźięk? Czy raczej fakt, że posiadają wielką moc?
-Kiedyś próbowałem się z nią skontaktować co tydzień, ale rok temu odpuściłem. Nawet nie wiesz jak mi ulżyło, kiedy powiedziałaś, że polubiłaś jedzenia, już myślałem, że powtórzyłem ten sam błąd co z Lazuli.
-Na wszelki wypadek lepiej nie proponować jedzenia Klejnotom, niezależnie od stopnia twojej przyjaźni i znajomości. No chyba, że masz za znajomego Defekt. Wtedy to możesz zrobić z nim, co chcesz.
-Nie. Chodziło mi o to, że Defekty są tak odmienne od zwyczajnych Klejnotów, że nawet niespecjalnie trzeba w kontaktach z nimi trzymać się jakichś reguł. Są na to zbyt… specjalne.
-Takie… no wiesz… dziwne. Nie bęfące zwykłymi Klejnotami. Zrośnięte Rutyle, Szafir przewidująca to, co się wydarzyło, niepokorna Perła, fuzje kilku Klejnotów…
-Skądże. Ale wciąż uważam, że jako klejnoty stworzone do służby i ładnego stania nadają się do tego lepiej niż inne. Tak hak Ametysty są lepszymi żołnierzami od Szafirów, a Szafiry lepszymi wyroczniami od Tanzanitów.